Słowo dracunculus w łacińskiej nazwie tej rośliny znaczy „mały smok”. Wijące się korzenie, ostry zapach i palący smak mogą kojarzyć się ze smokiem stąd pewno nazwa. Dawniej z resztą wierzono że „smocze ziele” bo tak go nazywano leczy ukąszenia jadowitych węży.
W sprzedaży można spotkać dwie odmiany tego zioła – francuską o delikatnym smaku oraz rosyjską która ma gorszy zapach. Zawiera sporo witaminy C stąd dawniej był zabierany na okręty jako panaceum na szkorbut.
W kuchni
Estragon dobrze łączyć z pietruszką (i trybulą jak ktoś akurat ma). Osobiście dodaję go do sosu tatarskiego oraz pasty z avocado, pomidorów (po prostu z solą i estragonem), czasem robię masło estragonowe, oraz jest składnikiem moich past rybnych. Świetny do mięsa na grilla. Podgardle kroję w plastry i panieruję w pokrojonym estragonie. Po 2 dniach – na gilla. Gwarantuje że goście zachwycą się smakiem. Co ciekawe estragon nie nadaje się do obróbki termicznej. Powinno się go dodawać do już gotowej potrawy. Jednak w przypadku podgardla estragon zmienia smak tłuszczu jeszcze przed grillowaniem i smak ten pozostaje po upieczeniu.
Estragon poprawia smak niesłonych potraw stąd jest polecany w diecie bezsolnej.