Być może masz niejadka w domu. Ja na szczęście nie mam tego problemu ale kilka osób z mojej rodziny i wśród znajomych owszem. Niejadkiem może być typowy przedszkolak: trzylatek czy pięciolatek ale nie ma reguły. Niejadkiem może być też nastolatek, ale najczęściej wynika to z tego, że nie akceptuje siebie i swojego wyglądu więc na przykład chce się odchudzać albo rzeźbić swoje ciało na siłowni. Ale ja chcę napisać dzisiaj o niejadkach w wieku przedszkolnym i wczesnoszkolnym.
Dlaczego dzieci nie chcą jeść?
Nie chcę powielać tego, co znajdziesz w sieci dlatego od razu przeczytaj dobry artykuł na ten temat na serwisie edziecko.pl. Ja natomiast chciałbym przedstawić Ci najważniejsze czynniki, które moim zdaniem sprawiają, że zdrowe dzieci nie chcą jeść. Zdrowe, czyli takie, które nie mają alergii pokarmowej. Zaznaczam jednocześnie, że nie jestem lekarzem ani dietetykiem, ot mam duże doświadczenie kulinarne, zajmuję się dziećmi (ponoć dobrze), gotuję dla dzieci a na dodatek moim hobby jest biochemia i metabolizm. Taka chemia kuchenna. Oto powody dla których zdrowe dzieci nie chcą jeść:
Nie je bo zaczyna chodzić
Kiedy roczne dziecko „traci apetyt” może wynikać to z jego normalnego rozwoju. Zazwyczaj zaczyna chodzić i wówczas ma dużo więcej ciekawych zajęć poznawczych. Rodzice przyzwyczajają się, że osesek je dużo i regularnie a tu nagle problem. Nie dość że grymasi, to nie je w tym samym czasie. To naturalne, nie panikuj. W przeciwnym razie, gdyby Twoje dziecko jadło tyle samo ile niemowlę, po 5 latach ważyłoby 40 kg.
Zmuszanie do jedzenia
Zazwyczaj małe dzieci (moja córka na przykład, która ma teraz 4 lata) mają ulubione potrawy i niechętnie próbują nowości. Jej ulubione potrawy mogę wymienić jednym tchem: pomidorowa, rosół z makaronem, frytki, omlety, uszka z mięsem (same!), tosty z serem i podgardlem, kabanosy i grilowany boczek, ziemniaki z gulaszem. Żadnych surówek, sałatek, mleka, chleba, makaronu, kaszy, o warzywach nie wspomnę. Natomiast okazjonalnie czasem tego spróbuje. Efekt jest taki, że w ciągu miesiąca „uzupełnia” swoje braki witaminowe w taki czy inny sposób i rozwija się prawidłowo. Podobnie jest z innymi dziećmi. Nigdy nie zmuszaj dziecka do jedzenia ani nie stawiaj mu ultimatum „pobawisz się dopiero jak wszystko zjesz”. Jedzenie ma być przyjemnością a nie katorgą. Stosuj raczej zasadę „zgłodnieje to i po suchy chleb przyjdzie” niż przekarmianie albo nakłanianie do jedzenia.
Jeżeli będziesz zmuszać dziecko do jedznia tego co wydaje Ci się zdrowe, możesz tylko wywołać u niego długotrwałe zniechęcenie do tej potrawy, a to może pozostawić piętno na całe życie jak u niejednego pozostawił budyń czy czosnek :)
Nie je bo się nie rusza
Jeżeli dziecko nie jest aktywne fizycznie to ma mniejsze zapotrzebowanie na energię a więc na pożywienie. To u niektórych dzieci nie do pomyślenia, u innych standard – po prostu nie są tak ruchliwe. Jeżeli zaobserwujesz nagły spadek aktywności i apatię – warto zbadać poziom żelaza, magnezu i innych mikroelementów we krwi. Najlepiej skorzystaj z porady lekarza, bo ja tylko dobrym obserwatorem jestem :)
Zaparcia, zatwardzenia
Zaparcia u dzieci mogą mieć różne przyczyny – podobnie jak u dorosłych. Dziecko może nie chcieć się wypróżnić w obcej toalecie (np. w przedszkolu, u znajomych), może deska klozetowa być zbyt zimna albo ktoś może je pośpieszać. Może to być również efekt zjedzenia zbyt dużej ilości słodyczy a w szczególności czekolady. Wtedy pojawia się ból przy oddawaniu stolca więc dziecko chce go unikać. Je mało i sporadycznie chodzi do toalety. Tu konieczna jest zmiana diety albo pomoc lekarza.
Mała dygresja w tym temacie: u dorosłego człowieka ciśnienie w jelitach powinno wynosić około 10 mm słupa rtęci aby mógł bezproblemowo wydalać kał bez uszczerbku dla przewodu pokarmowego – w szczególności jelit. Dzisiejsza dieta uboga w tłuszcz a botada w węglowodany i białko sprawia, że pojawiają się zaparcia. Wtedy ciśnienie to wzrasta do… 90 mm słupa rtęci. Oznacza to mniej więcej tyle, że siła z jaką napiera kał na ścianki jelita grubego i okrężnicy jest 9x większa niż zakładana. Jeżeli to sytuacja nagimnna, wynikająca ze złych nawyków żywieniowych, może to prowadzić do złego samopoczucia, hemoroidów a nawet nowotworów.
Bunt dwulatka
Bunt dwulatka, trzylatka, czterolatka i kolejnego -latka – to chęć manifestowania swojej samodzielności. Każdy tak miał i każdy ma i będzie miał. To nie mija z wiekiem tylko po prostu zmienia formę :) Małe dzieci testują w ten sposób swoją możliwość wywierania wpływu na rodziców. Dziadkowie zazwyczaj ustępują. Rodzice muszą pilnować zasad, dlatego jest im trudniej. Jeżeli dziecko sprawi takim zachowaniem, że rodzice się denerwują lub złoszczą, ma z tego frajdę że to ono rządzi w domu. Może za bardzo uprościłem tę zawiłą, psychologiczną istotę takiej sytuacji, ale chciałem żeby było prosto i po ludzku. I powtarzam – jako dorośli jesteśmy identyczni! :)
Słodycze
Wcale nie chodzi mi o cukierki czy czekoladę bo to takie „oczywiste” słodycze, i nie trzeba nikomu tłumaczyć, że jak się zje paczkę mentosów albo tabliczkę czekolady to głód ma się z głowy. Chodzi mi o inne słodycze – „ukryte”. Pisałem już o tym na blogu 10 razy ale napszę po raz kolejny. Jeżeli myślisz, że reklama serka, który jest metodą na głoda mówi prawdę to się mylisz. To nie jest serek, który należy jeść między posiłkami. On zawiera ok 15g cukru w każdych 100 gramach, czyli cały 150g (najmniejsze opakowanie) ma go aż 22g czyli.. około 5 łyżeczek! No to weź teraz nieco ponad pół szklanki wody, wymieszaj tam 5 łyżeczek cukru i wypij. Potem usiądź do obiadu, ciekawe ile go zjesz… W coca-coli masz około 13g na 100 ml, w „szdrowym” soku około 15g, krakersy mają nawet 50g cukru w 100 gramach produktu. Nie dawaj dziecku tych „zdrowych” przekąsek, a zapewniam Cię, że apetyt mu wróci i to przy najbliższej porze posiłku.
Monotonne jedzenie
I last but not least – monotonne jedzenie. Mimo, że moja córka ma swoje ulubione potrawy to czasem jestem w stanie nakłonić ja do zjedzenia czegoś zupełnie innego. Nawet czegoś czego nie lubi. Wszystko zależy od sposobu podania, zrobienia magii wokół jedzenia. Poniżej zobaczysz kilka fotek które przedstawiają zupę krem z cukinii z grzankami (uśmiechnięta zupa), frytki z kotletem mielonym (Fred z włosami) i ziemniaki ze zrazem, ogórkami kiszonymi i buraczkami tartymi (Pan Bulwa). Nazwy z nawiasów – to nazwy jakie dzieciaki nadały tym potrawom :)
I rada na koniec.
Nie panikuj. Nie podawaj dziecku od razu syropów na apetyt. Po prostu zacznij go obserowować jak „obcy” człowiek, a zobaczysz dużo więcej niż troskliwe oko rodzica :)
Wiesz, z niejadztwa oraz z różnych problemów z przewodem pokarmowym wyleczyłam dwoje moich dzieci: 9-miesięczniaka i 14-latka. Kiedy przypominam sobie te wszystkie wydarzenia związane z jedzeniem i wszystkie czynności wokół talerza, wiesz to była dla mnie gehenna, płacz…myślałam już że wpadnę w nerwicę. Wtedy zamówiłam mieszankę ziół u bioenergoterapeutki, zielarki, zioła stare jak świat, popularne, pospolite, tajemnica tkwi w recepturze i sposobie podawania, czyli posypywania maleńką szczypeczką, a nie np. parzenia, gotowania, paprania, jak to się powszechnie stosuje.
Zioła są przeznaczone dla niejadków – pobudzają apetyt oraz do wyleczenia przewodu pokarmowego, który z różnych powodów szwankuje. Przeznaczone są dla dzieci i dorosłych, tylko dawka jest różna – zależna od wieku. Tajemnica tkwi w recepturze oraz w sposobie podania – do każdego posiłku szczypeczka – tyle co główka od szpilki na początek, nawet jeśli tym posiłkiem jest sucha bułka czy batonik. U młodszaka już po tygodniu zauważyłam chęć do jedzenia, starszak był strasznie sceptyczny – ukrywałam ziółka na kromce suchego chleba, który smarowałam masłem – jadał głównie chleb z masłem, u niego chęć do jedzenia pojawiła się już po trzech dniach. Dziś jak sobie przypomnę to piekło związane z odżywianiem moich dzieci to dostaję gęsiej skórki, ale dzieci nie są już niejadkami, wręcz przeciwnie – jedzą wszystko, a zioła stosowałam u obojga zaledwie miesiąc – później nie były już potrzebne.
Zioła kosztują 35 zł, jeżeli nie jesteś z Wrocławia mogę je zamówić i wysłać Ci pocztą. Od razu powiem, że nie mam w tym żadnego interesu, po prostu jestem tak szczęśliwa, że ten koszmar z jedzeniem mam już za sobą, że postanowiłam opublikować moją radość w Internecie – wszędzie gdzie tylko będę mogła, i podzielić się z innymi rodzicami niejadków moimi doświadczeniami i sposobem, w jaki poradziłam sobie z moimi własnymi niejadkami i także z samą sobą – miałam kiedyś w życiu taki trudny okres – dużo pracy, dużo stresów, dużo kawy i nerwów, strasznie źle się czułam i miałam okropny wstręt do jedzenia, schudłam tak strasznie, że ze wstydu nie rozbierałam się na plaży, wyglądałam jak kościotrup, ale to było tylko w jedno lato, następnego wyglądałam już normalnie, zastosowałam te ziółka i wszystko wróciło do normy.
Powyższe informacje pragnę opublikować na wszystkich forach, bardzo proszę nie usuwać tego posta, nie spamuję, a to, co robię, robię wyłącznie z potrzeby serca, pragnienia pomocy ludziom, głównie matkom, które są w rozpaczy, tak jak ja kiedyś byłam oraz w podziękowaniu za pomoc, której udzielono mnie oraz dwójce moich dzieci, chociaż żadne słowa nie są w stanie tej wdzięczności wyrazić.
Pozdrawiam serdecznie
casiopea – meduza15@op.pl
moja wnuczka 2lata 8mies,okropny niejadek,mieszkamy w Anglii,opieka medyczna nad dziecmi koszmar,jedyne wyjscie zeby cos dziecko zjadlo z wlasnej woli to MacDonalds i mleko.Jak zamowic takie ziola?W Polsce bywam 2razy do roku i mam rodzine ktora moglaby je oplacic i odebrac
Elu, najlepiej napisz maila do autorki komentarza, w którym opisuje te zioła (powyżej, email meduza15@op.pl)
dzieki Rafal,napisalam,dostalam baaardzo dluga przemila odpowiedz i jestem pelna nadziei na lepsze jutro,polecam wszystkim mamom niejadkow