Przejdź do treści

Kamienie żółciowe – jak się ich pozbyć bez operacji?

Kamienie żółciowe dają bardzo dotkliwe objawy – bólu w okolicy prawego boku, żeber i częstych napadów kolek. Kamica żółciowa dotyka coraz większej liczby populacji (choć bardziej narażone są na nią kobiety) dlatego współczesna medycyna coraz częściej sugeruje chirurgiczne lub farmakologiczne rozwiązanie tego problemu. Okazuje się jednak, że kamienie te można usunąć bezoperacyjnie, nawet bez użycia farmaceutyków czy terapii ultradźwiękowej.

Jak powstają kamienie żółciowe?

Na początku – co to jest żółć i do czego jest potrzebna? Żółć to mieszanina kwasów żółciowych, soli kwasów tłuszczowych oraz cholesterolu, bilirubiny i innych składników, które umożliwiają robicie tłuszczu z pokarmu na kwasy tłuszczowe i późniejsze ich strawienie.

Pęcherzyk żółciowy wraz z żółciowodami (na zielono)

Pęcherzyk żółciowy wraz z żółciowodami (na zielono)

Żółć produkowana jest przez… nie – wcale nie przez „woreczek żółciowy” – a przez wątrobę, a dokładniej przez hepatocyty (komórki wątroby). Spływa ona kilkoma przewodami żółciowymi z wątroby do dwunastnicy natomiast jej nadmiar gromadzony jest w „magazynie” którym jest właśnie pęcherzyk żółciowy (nieopatrznie nazywany „woreczkiem”).

Jak to działa?

Gdy człowiek jest głodny, wątroba produkuje żółć, a pęcherzyk „kurcząc się” zasysa ją do swojego wnętrza. Kiedy człowiek je tłusty pokarm, wówczas zwykła produkcja żółci przez wątrobę nie wystarcza i wtedy pęcherzyk żółciowy „ściska” się wypychając zgromadzoną żółć do systemu.
Żółć, po wykorzystaniu w dwunastnicy i jelitach zostaje „rozmontowana” i wchłonięta ponownie do wątroby w procesie krążenia wątrobowo-jelitowego.

Kiedy zjem coś tłustego boli mnie wątroba!

Ponieważ pęcherzyk żółciowy znajduje się tuż przy wątrobie, większość ludzi, która ma kamienie lub złogi żółciowe po zjedzeniu tłustego posiłku czuje kłucie w boku, kolkę albo ma napad ostrego bólu.

Wizualizację taką wykorzystują nawet producenci leków i suplementów działających na wątrobę (np. Hepatil), choć w rzeczywistości problemem bardzo rzadko jest wątroba, a właśnie zatkany kamieniem pęcherzyk żółciowy lub przewód żółciowy. Stąd pojawiła się również obiegowa opinia, że jedzenie tłustych rzeczy oznacza ból wątroby. Zanim napiszę dlaczego ta opinia jest mylna, najpierw jedno wyjaśnienie:

Jak dochodzi od powstawania kamieni żółciowych?

Oto przykład: ostatni posiłek jadłem o 7 rano i istotnie był tłusty. Po jego strawieniu wątroba nadal produkuje żółć, która gromadzi się w moim pęcherzyku żółciowym i kiedy będzie on już pełen – wątroba „wyłączy” produkcję.

Kolejny posiłek jem zazwyczaj koło godziny 18. Ponieważ będzie tłusty jak wszystkie moje posiłki – pęcherzyk żółciowy „ściśnie się” wydalając całą żółć co ułatwi strawienie tej obfitości tłuszczu.

Natura wymyśliła pęcherzyk żółciowy po to, żeby nie obciążać wątroby poczas posiłku tylko, żeby można było zmagazynować żółć na dogodny moment. Dzięki temu, kiedy jestem już po posiłku (po trawieniu) wątroba powoli napełnia żółcią magazyn pęcherzyka. Innymi słowy, w moim przypadku pęcherzyk wypróżnia się przynajmniej dwa razy na dobę.

Gdybym jednak nie jadł tłustej kolacji i zawierałaby ona tylko pożywienie niskotłuszczowe (np. samo białko lub węglowodany), wówczas ilość żółci produkowana wprost przez wątrobę byłaby wystarczająca i zapas z pęcherzyka żółciowego nie byłby potrzebny. Pęcherzyk czekałby na kolejny posiłek, który będzie obfitował w tłuszcz (np. jajka z majonezem, smażone podgardle, śmietana kremówka, awokado) i dopiero wówczas uwolnił by magazynowaną żółć.

Ale załóżmy na chwilę, że wyjechałem na dwuletnie wakacje i w miejscu gdzie jestem nie ma nic tłustego. Wówczas magazyn żółci nadal pozostaje nienaruszony.Wątroba ją wyprodukowała, napeniła pęcherzyk i produkcja została wyłączona.

…zaczynają tworzyć się kamienie żółciowe

Żółć która jest w zastoju zaczyna wytrącać kryształy cholesterolu a z nich tworzą się złogi żółciowe (kamienie) ponieważ zmienia się skład żółci. To trochę tak, jakby czystą wodę źródlaną przez kilka dni umieścić w szczelnie zamkniętym, ciemnym plastikowym pojemniku. Jej skład, zapach i właściowści fizykochemiczne i biologiczne zmienią się i będą się pogarszać z każdym dniem.

Ciągłe utrzymywanie żółci w pęcherzyku żółciowym powoduje jej zastój (zagęszczenie) i często również patologie w obrębie przewodów żółciowych. Gdy kamień będzie już na tyle duży, aby zatkać przewód żółciowy, i wtedy zjem coś tłustego (powiedzmy, że wracam z tych moich wakacji), żółć nie będzie mogła się wydostać z pęcherzyka żółciowego, co spowoduje ból, ucisk i kolkę wątrobową w okolicy prawego podżebrza. Przy takich objawach (ten ból potrafi być bardzo dotkliwy) ludzie zaczynają unikać tłustego jedzenia – nieświadomie tylko pogarszając swoją sytuację.

W dalszej kolejności skonsumowany tłuszcz bez środowiska żółci nie zostanie strawiony, nie będą też przyswojone niektóre witaminy oraz mikroelementy. Zatkane przez kamienie przewody żółciowe mogą wywoływać żółtaczkę mechaniczną (która ustąpi po usunięciu kamieni). Osoby z kamieniami żółciowymi cierpią zazwyczaj na jeszcze inne dolegliwości gastryczne czy całego układu trawiennego, infekcje oraz osłabienie – wynika to własnie z zachwianego procesu trawiennego (obecność żółci aktywuje inne substancje niezbędne do trawienia tłuszczy i witamin rozpuszczalnych w tłuszczach).

Objawy które opisałem sprawiają, że większość osób (i co najgorsze także lekarzy) uznaje, że przyczyną powstawania kamieni jest nadmiar tłuszczu w diecie, podczas gdy fakty wynikające z tego procesu są dokładnie odwrotne:

zbyt mało tłuszczu sprawia, że pęcherzyk żółciowy nie jest regularnie opróżniany, przez co dochodzi do kondensacji żółci i krystalizowania się złogów.

To właśnie osoby, które są na niskotłuszczowej diecie (unikają tłuszczu zwierzęcego, roślinnego, orzechów itp) cierpią z powodu kamieni żółciowych zaraz po spożyciu dowolnego tłuszczu w nieco większej ilości.

Jak wyleczyć kamicę żółciową?

Można zrobić to za pomocą zabiegu rozbicia kamieni (np. ultradźwiękami) lub usunięcia pęcherzyka żółciowego w którym znajdują się kamienie. Można też zastosować kurację farmakologiczną, która rozpuści kamienie.

Problem z tego rodzaju zabiegami jest taki, że likwidują one skutek, a nie prawdziwą przyczynę. Osoba, która będzie odżywiać się w ten sam sposób po takim leczeniu nadal będzie narażona na powstawanie kamieni. Tylko zmiana nawyków żywieniowych może trwale zlikwidować problem kamieni żółciowych.

Czy można usunąć kamienie żółciowe bez operacji i farmakoterapii?

Można. Sposób znany jest od wieków. Od wieków dlatego, bo wiadomo, że kamienie żółciowe (tak jak i nerkowe) można rozdrabniać za pomocą oddziaływania kwasami. Pojawia się tylko problem: w jaki sposób umieścić kwas pęcherzyku żółciowym?

Znowu odrobina chemii: tłuszcze składają się z KWASÓW tłuszczowych. Okazuje się, że nasz organizm jest tak sprytny, że dopasowuje skład soków trawiennych do pokarmu, który stanowi nasz nawyk żywieniowy. Innymi słowy, wegetarianie mają inny skład soków trawiennych niż osoby które jedzą mięso. Dzieci jedzące słodycze inny niż dorośli, którzy ich unikają. Osoby które piją alkohol mają inny niż abstynenci.

W ten sam sposób zmienia się również skład żółci. W momencie, gdy w diecie dominuje więcej tłuszczów, kwasów tłuszczowych w żółci jest również więcej i ma ona inny skład. Taka żółć znowu dostaje się do pęcherzyka żółciowego i przewodów żółciowych i zaczyna sukcesywnie zmniejszać kamienie i je wykruszać. I przykład takiej „tłustej” kuracji podam poniżej, ale ważne jest to, jakiego rodzaju jest to tłuszcz.

Najstarsze i najskuteczniejsze metody, które doskonale opisali zakonnicy, ojcowie Bonifratrzy polegają na kuracji olejowej.

Bonifratrzy (o. Grande) zalecają aby całkowicie odstawić wszystkie tłuszcze zwierzęce i pić przed snem łyżkę oliwy z oliwek. Następnego dnia, na śniadanie należy wypić sok z 1 cytryny wymieszany z 2-3 łyżkami oliwy. Jest to posiłek dość obfity, ale w międzyczasie można zjeść kilka jabłek (kwas jabłkowy podobnie jak cytrynowy również rozpuszcza kamienie żółciowe).

Dodatkowo warto jest pić 5-6 razy dziennie po łyżce naturalnego octu jabłkowego. Kwas jabłkowy, który zawierają jabłka i ocet jabłkowy ułatwia rozkruszanie kamieni (ze swojej strony dodam, że nie ma dowodów naukowych na to, że ten sposób działa, wynika to prawdopodobnie z wiekowych doświadczeń zakonników). Dietę taką należy trzymać przez 10 dni a wszystkie kamienie żółciowe (oraz wątrobowe, które są niewidoczne na USG z uwagi na brak w nich wapnia) zostaną usunięte wraz z kałem. Ponieważ przechodzenie kamieni przez żółciowód (rodzenie kamieni) może być bolesne, należy zaopatrzyć się w dowolny lek przeciwbólowy ale rozkurczowy (np. No-Spa).

Ciekawostki

Możesz zaobserwować woreczek żółciowy w wieprzowej czy króliczej wątrobie – w niektórych nie został oddzielony – jest mały i ciemnozielony. Jeśli smażysz wątróbkę (jakąkolwiek) upewnij się, że zostął usunięty ponieważ zmieni smak całej podtrawy na gorzki. Co ciekawe, pęcherzyk żółciowy mają wszystkie kręgowce (nawet te, które są roślinożene). Są jednak wyjątki – bez tego narządu mogą funkcjonować konie, szczury i jeleniowate oraz niektóre gatunki ptaków.

Osoby z usuniętym pęcherzykiem żółciowym nadal mogą jeść tłuszcz (choć wchłaniany będzie w mniejszych ilościach). Wówczas ilość żółci produkowana przez wątrobę „na bieżąco” podczas trawienia tłustego jedznia jest niewystarczająca i zostaje on wydalony w postaci niestrawionej. Z tego powodu powinni jeść więcej mniejszych posiłków (3-4) niż osoby posiadające woreczek żółciowy (1-2 obfite posiłki na dobę). Ci, którzy zachowali pęcherzyk dzięki kuracji farmakologicznej, przy nie zmienionym sposobie żywienia nadal są zagrożeni powstawaniem kamieni w pęcherzyku z powodów które opisałem powyżej.

Znasz jakiegoś gwałtownika? Inaczej mówi się o takich ludziach „cholerycy”. Nie dlatego, że często mówią słowo „Cholera!”. Chole to po grecku żółć – która z uwagi na swój gorzki smak kojarzyła się Hipokratesowi (to on opracował wiodące typy temperamentów) z dominacją, impulsywnością i drażliwością.

Mam nadzieję, że tym tekstem pomogłem Ci zrozumieć to, jak działa Twój organizm i dlaczego może boleć Cię wątroba po okazjonalnym zjedzeniu tłustego posiłku. Jeśli masz jakieś własne obserwacje, napisz mi o nich w komentarzu!

Dołącz do 581 subskrybentów!

Zapisz się na mój darmowy kurs emailowy a dowiesz się między innymi:

Ebook dla Ciebie
Ebook dla Ciebie

  • jak w sklepie odróżnić trujące ziemniaki od dobrych?

  • co gotować w domu, żeby oszczędzić czas

  • czemu podwyższony cukier jest większym problemem niż cholesterol?

  • które choroby możesz wyleczyć albo złagodzić dietą?

Dodatkowo otrzymasz bezpłatnie ebooka "52 skuteczne psychorady", który ułatwi Ci wpływanie na ludzi i lepsze życie!

1-2 maile w tygodniu pełne informacji, wskazówek i ciekawostek dotyczących jedzenia, gotowania i zdrowia.

Dołącz do 581 subskrybentów!

Zapisz się na mój darmowy kurs emailowy a dowiesz się między innymi:

Ebook dla Ciebie
Ebook dla Ciebie

  • jak w sklepie odróżnić trujące ziemniaki od dobrych?

  • co gotować w domu, żeby oszczędzić czas

  • czemu podwyższony cukier jest większym problemem niż cholesterol?

  • które choroby możesz wyleczyć albo złagodzić dietą?

Dodatkowo otrzymasz bezpłatnie ebooka "52 skuteczne psychorady", który ułatwi Ci wpływanie na ludzi i lepsze życie!

1-2 maile w tygodniu pełne informacji, wskazówek i ciekawostek dotyczących jedzenia, gotowania i zdrowia.

111 komentarzy do “Kamienie żółciowe – jak się ich pozbyć bez operacji?”

  1. Dawno temu, pobolewalo mmne w okolicy watroby, pilam wtedy herbatke z nagietka, ze swoich zbiorow w ogrodzie,pomoglo bezpowrotnie.
    Od 3 lat sniadanie moje to cos na bazie oleju lnianego,pasta budwig itp.
    Cały maj zajadam sie pokrzywami, oto przepis:3 lyzki platkow gorskich gotuje ok 5 min., po czy wrzucam garsc pokrzyw na 1-2 min., studze, miksuje wszystko, wylewam na talerz, dodaje 2 lyzki oleju, jest super,czuje sie lekko, za darmo mam naturallne witamny i sole min., polecam:)))
    pozdrawiam, ellen

    1. Tak jak napisałem – usunąć wszystkie tłuszcze zwierzęce (najlepiej wszystkie tłuszcze i używać jedynie oliwy). Przykładowo, mogą to być gotowane warzywa, owoce (najlepiej jabłka z uwagi na kwas jabłkowy) z białka najlepiej chudy drób, najlepiej unikać produktów mącznych, cukru i używek.

    1. Andrzeju, bardzo truno jest ten objaw zdiagnozować „przez Internet” dlatego lepiej byłoby, gdybyś udał się z tym objawem do internisty i później do gastrologa. Prawdopodobnie jest to jakiś rodzaj refluksu powstały najprawdopodobniej na tle nerwicowym, do całkowitego wyleczenia bez farmakologii – konieczna jest „tylko” zmiana stylu życia.

  2. Bardzo ciekawy artykuł, obrazowo przedstawiający problem . Mam usunięty pęcherzyk żółciowy od przeszło roku, żałuję, ale miałam silne bóle. Teraz nieraz odczuwam nadal bóle, po leku zapisanym przez lekarza i po tomografii jest o wiele lepiej. Tak, trzeba zmienić sposób odżywiania, ale to trudno gotować osobno tylko dla siebie itp….

    1. Aneto, niestety to jest wada naszego systemu zdrowia (w ogóle, zachodniego stylu leczenia). Kilka razy zdarzyło mi się być w Chinach i bardzo się zdziwiłem, kiedy zobaczyłem że tam lekarze w publicznej służbie zdrowia zanim zaczną myśleć o interwencji chirurgicznej muszą mieć pewność, że wyczerpali wszystkie naturalne sposoby leczenia. Szokiem było np. to, że przepisują recepty na zioła i leki dostępne tylko w ichniejszych „Herbapolach”, gdzie panie robią mieszanki ziół na oczach klientów, na prostych wagach szalkowych.

  3. Właśnie- ZIOŁA! Wierzę w ich naturalną moc! Żeby tak nasi lekarze- tak jak w Chinach- o nich pomyśleli i zachęcili pacjentów do stosowania ziołowych mieszanek, przepisali odpowiednią ziołową zdrową receptę, a nie od razu chemiczne specyfiki.

  4. Za artykul n/t kameni i woreczka zolciowego, autorowi nalezy sie ogromny medal! Dziekuje za niego, poniewazja zaczelam elimnowac na maxa tluszcze z diety a tu, prosze…

    1. Doroto, fakt rozpuszczania za pomocą tłuszczu kamieni najłatwiej obserwują osoby, które stosują dietę niskowęglowodanową/wysokotłuszczową na swoich zębach – kamień nazębny wykrusza się sporymi fragmentami, w ciągu 8-10 tygodni takiego żywienia. Odsłonięte szyki zębów są ponownie „zarastane” przez dziąsła i kamień już nie wraca. Podobnie dzieje się z kamieniami żółciowymi oraz wątrobowymi (te są niewykrywalne przez USG gdyż nie zawierają wapnia/szczawianów).

  5. Jestem pełna podziwu dla autora artykułów.Tyle trudnej wiedzy potrafił Pan przekazać w sposób jasny,prosty i zrozumiały.W czasach kiedy usunięto mi pęcherzyk żółciowy,żaden lekarz nawet nie próbował wyjaśnić mi problemu.Dzisiaj na pewno wypróbowałabym metodę o.Grande.Tęsknię za moim pęcherzykiem żółciowym,bo lubię podjeść a z nim czułam się lepiej.Dziękuję za artykuły i pozdrawiam.

    1. Daga, niestety generalnie w systemie opieki zdrowotnej (nie tylko w polskim) pacjent się nie liczy. Niewiele jest krajów w których płaci się za wyleczenie pacjenta – zazwyczaj płaci się za ilość konsultacji albo dni hospitalizacji. Taki system musi rodzić patologie a jedną z nich jest brak informacji zwrotnej dla pacjenta (bo szkoda na nią czasu, jeśli trzeba przyjąć kolejnych 30 osób). W takim systemie również lekarze nie mają motywacji aby się uczyć i doskonalić – bazują wyłącznie na swoim doświadczeniu, które w takim systemie zawsze będzie mniejsze, niż w przypadku „rozliczania za efekty”.

  6. Dawniej stosowałam podobny sposób odżywiania do opisywanego tutaj i byłam w dobrej formie. Niestety, przez ostatnie dwa lata zaniedbałam zdrowego odżywiania i od pewnego czasu – mimo braku wyraźnych dolegliwości – czuję jednak potrzebę oczyszczenia wątroby. Myślałam o metodzie Andreasa Moritza (5 dni przygotowań z udziałem soku jabłkowego plus końcówka około półtora dnia, która może mieć dość dramatyczny przebieg). Powyższy sposób wydaje mi się łagodniejszy dzięki rozłożeniu całego procesu na 10 dni.
    Mam tylko wątpliwość czy uda mi się wytrwać przy przyjmowaniu octu jabłkowego – kiedyś próbowałam i codzienne zażywanie octu jabłkowego, czy to domowego, dobrej jakości, czy w kapsułkach, wyraźnie mi nie służyło. Nie pamiętam dokładnie szczegółów, ale z pewnością buntowały się jelita.
    Rafale, czy mógłbyś wyjaśnić przyczyny takiej „nadwrażliwości” na ocet jabłkowy? Czy nie lepiej, bym w tej sytuacji wybrała sposób z sokiem?

    Ponadto chciałabym prosić o doprecyzowanie. Piszesz „Jest to posiłek dość obfity, ale w międzyczasie można zjeść kilka jabłek …” – w międzyczasie – to znaczy przed śniadaniem czy w ciągu dnia?

    1. Jeśli chodzi o kwestię tych kilku jabłek – napisałem że oliwa, którą zalecają Bonifratrzy są jest pokarmem dość kalorycznym i zasadniczo powinna wystarczyć na zaspokojenie głodu (będą uruchomione zapasy tłuszczu z tkanki tłuszczowej, tutaj opisałem mechanizm redukcji tkanki tłuszczowej). Ale jeśli jednak to nie wystarczy, nie trzeba pić jej więcej (nie wszyscy lubią) – wówczas można posilić się jabłkami.

      Ocet jabłkowy nie jest tak straszny w smaku jak zwykły. Można go polubić. A jeśli Ci się to nie uda – pij go z zaciśniętym nosem – wówczas smak i zapach będzie nieodczuwalny.

      Na mnie ocet „działa” dopiero po przekroczeniu 50g (kieliszek) dziennie, przez 7 dni. Wówczas zauważam drobne zmiany skórne (coś jakby wypryski), poza tym niczego niekorzystnego nie zauważyłem.

      Ja sam nie miałem (na szczęście) problemów z kamieniami żółciowymi ani nerkowymi czy wątrobowymi i mam nadzieję że tak zostanie. Ale wielu moich znajomych miało ten problem. Kuracje, które pokazałem w artykule pomogły wszystkim, których znam.

  7. Rafale,
    to mój pierwszy wpis ;-) chciałam Ci bardzo podziękować za wszystkie mejle i artykułu – są naprawdę ciekawe i wiele z informacji które podajesz stosowałam lub stosuję w życiu codziennym.
    Co do kamieni to chyba sama tez mam z nimi problem, dokucza mi on (lub wątroba) jak się objem np kiełbaski lub papryki(?). Czasem też i po lewej stronie mnie pobolewa;-/
    Mam pytanie jeszcze – Często boli mnie w prawym boku właśnie na tej wysokości co wątroba podczas intensywnego treningu – myślisz że to jest kolka od woreczka? czy może coś innego?

    Dla wrażliwców na ocet jabłkowy polecam łyżeczkę miodu na szklankę wody z octem – nie czuć octu i smakuje jak kwaskowa herbatka ;-) jest pychaaa

    1. Margo, dziękuję za komentarz, mam nadzieję, że będziesz się częściej wypowiadać :) Są dwie najczęstsze przyczyny kolki wątrobowej: u osoby z niedrożnym żółciowodem (która ma już złogi lub kamienie w pęcherzyku żółciowym) kolkę mogą wywoływać przesuwające się kamienie lub piasek. Choć ten ból jest podobny, nie jest to „kolka właściwa”.
      Właściwa ma miejsce wówczas, kiedy dość szybko po posiłku (choć może być też na pusty żołądek) postanawiamy uprawiać intensywny wysiłek (bieganie jest dobrym przykładem, ale może być w zasadzie każdy inny, nie spotkałem przypadków kolki wątrobowej chyba tylko przy pływaniu). Przy takim nagłym i intenstywnym wysiłku, zazwyczaj dochodzi do naciągnięcia krezki (to fragment otrzewnej, „worka” w którym „trzymamy” nasze wnętrzności – http://pl.wikipedia.org/wiki/Otrzewna). A że przymocowane są do niej różne z tych wnętrzności (np. jelito cienkie) to powoduje serię dość bolesnych skurczów, głównie jelita.

      Stąd zaleca się rozpoczęcie każdego treningu od stopniowanej rozgrzewki, która ma „powiedzieć” organizmowi, żeby przygodował się na wysiłek. Jak pisałem, kolka wątrobowa może dopaść i tego, kto nie jadł nic przed treningiem, ale częściej występuje po posiłku. Kiedy kolka już Cię dopadnie, postaraj się zatrzymać na chwilę i „skulić” albo zrobić skłon – chodzi o to, aby zmniejszyć napięcie mięśni. Niestety, kolka wraca, dlatego jeśli ktoś chce ćwiczyć – istotna jest systematyka z naciskiem na rozgrzewkę.

      Papryka nie powinna mieć związku z żółcią (prędzej z wątrobą, która neutralizuje ostrą kapsaicynę).

      Dzięki za pomysł na ocet z miodem – wiele osób z niego skorzysta :)

  8. Panie Rafale, pisze Pan w artykule iż kamienie znikną po 10 dniach:
    „Dietę taką należy trzymać przez 10 dni a wszystkie kamienie żółciowe (oraz wątrobowe, które nie są niewidoczne na USG z uwagi na brak w nich wapnia) zostaną usunięte wraz z kałem.”

    Z kolei tutaj:
    https://www.ziolaiprzyprawy.info/2012/01/30/blog/jak-obnizyc-cholesterol-szkodliwe-sterole-roslinne-stanole-benecol-flora-proactiv/#comment-1252
    pisze Pan iż zostaną usunięte po 10 miesiącach…
    „Bonifratrzy zalecają rozpoczęcie dnia od połowy szklanki oliwy na śniadanie. Jeśli oliwa jest dla Pana nie do przeskoczenia – proponuję zastąpić dwoma orzechami kokosowymi (cena ok 3-4 zł za 2 szt). I co ważne – ponieważ przy zmianie diety (która powinna trwać ok 10 mcy, choć małe kamienie można w ten sposób rozpuścić po kwartale) kamienie sukcesywnie mogą przechodzić przewodem żółciowym do dwunastnicy – trzeba „za wczasu” zaopatrzyć się w leki przeciwbólowe i rozkurczowe (np. No-Spa).”

    Pomyślałbym, że to może literówka, ale pisze Pan również o kwartale czyli 10 miesięcy było zamierzone. Z drugiej strony trudno być na lekach przeciwbólowych przez 10 miesięcy…

    1. Panie Pawle, nie ma tutaj nieścisłości. W pierwszym przypadku (przepis podany na tej stronie) podałem dietę ojców Bonifratrów, którzy tak utrzymują (czyli stosowanie ich diety przez 10 dni powinno załatwic kamienie). Jednak ten proces jest rewolucyjny i nie idzie za nim zmiana sposobu odżywiania.

      W drugim (komentarz) odniosłem sie do sposobu Bonifratrów jednak całościowo miałem na myśli stosowanie diety wysokotłuszczowej czyli tego co napisałem: „Przez okres usuwania kamieni należy trzymać się zaleceń diety ubogowęglowodanowej tj. ok 50g węglowodanów na dobę, białka ok 80g, tłuszczu 2-3 razy więcej niż białka.” Wówczas po maksymalnie 10 miesiącach (choć zwykle po kwartale) kamienie zostaną usunięte. W obu przypadkach leki rozkurczowe się przydadzą. A rodzenie kamieni nie trwa specjalnie długo (zazwyczaj kilka- kilkanaście godzin) więc nie trzeba zażywać leków przeciwbólowych czy rozkurczowych cały czas.

      Osobiście nie miałem tego problemu, jednak kilka osób z mojego otoczenia dużo lepiej przeszło „urodzenie” kamieni przy stosowaniu metody niskowęglowodanowej (to proces raczej ewolucyjny niż rewolucyjny).

      Nie bez znaczenia na czas jest także fakt, że ilość oraz wielkość kamieni a także ich skład mają największy wpływ na czas ich usuwania.

    1. Panie Pawle
      Dla lepszego wyjaśnienia: Bonifratrzy nie sugerują przechodzenia na dietę (jakąkolwiek), najczęściej ich proces leczenia polega na mniej lub bardziej intensywnych terapiach. Druga sprawa, że większość ich pacjentów oraz czytelników książek nie zadaje sobie trudu, aby szerzej spojrzeć na ich zalecenia żywieniowe. W efekcie, ludzie jedzą byle co, byle jak i chorują. Potem kupują ich książki i poradniki i stosują ich w skazówki mając nadzieję, że „jednorazowa” recepta rozwiąże ich problemy co z przyczyn oczywistych jest w większośći przypadków nie do osiągnięcia.
      Z kolei dieta niskowęglowodanowa (jaka by nie była) już z definicji (biochemicznej) uniemożliwia powstawanie większości chorób, stąd traktowanie nią niektórych schorzeń będzie trwało dłużej, ale gwarantuje sukces i stały efekt.
      Żeby to lepiej zobrazować posłużę się terapią antycholesterolową Tombaka, który sugeruje zażywanie nalewki spirytusowej z czosnkiem. Nie jest tajemnicą, że i alkohol i czosnek obniżają cholesterol i poprawiają profil lipidowy krwi. Jednak u osoby, która je wyłącznie węglowodany taka terapia da mizerny (niewielki i krótkotrwały) skutek ponieważ błąd jest na poziomie systemu odżywiania. Z kolei usunięcie węglowodanów oraz olejów roślinnych sprawia, że profil lipiodowy poprawia się trwale i na stałe ponieważ jest to zmiana u podstaw, systemowa.
      PS. wszystkie komentarze otrzymuję, bez obawy :)

  9. Ja z Bonifratami nie miałem do tej pory żadnego kontaktu, natomiast nie lubię ani leczenia objawowego ani leczenia które faktycznie leczy, jednak nie likwiduje przyczyny. Niby to oczywiste, że należy usunąć przyczynę, ale tak jak Pan pisze wiele osób zupełnie o tym nie myśli.
    Sam ostatnio po jednym z treningów nie mogłem zginać oraz prostowac nogi (przypuszczam iż naderwałem ścięgno w okolicy kolana) i wybierając maść pierwsze o czym pomyślałem, to czy poza działaniem przeciwbólowym pomoże również się zregenerować uszkodzonym tkankom.

    Co Pan rozumie przez stwierdzenie, iż dieta niskowęglowodanowa z definicji uniemożliwia powstawanie większości chorób?

    Co do kamieni żółciowych zastanawiam się jeszcze nad jedną rzeczą. Gdy ktoś je posiada i zje coś tłustego to na skutek zablokowanego ujścia żółci odczuwa ból, często duży ból. Zatem jak w praktyce można u takiej osoby wprowadzić dietę tłuszczową? Trudno komuś zalecić dietę w której po każdym posiłku będzie go mocno bolało… Czy ma Pan wiedzę jak wyglądały pierwsze dni Pana znajomych po przejściu na taką dietę?
    Ja od wczoraj tak mocno studiuję temat, gdyż niestety pojawiła się obawa, iż jedna z bliskich mi osób może mieć owe kamienie…

    1. Panie Pawle,

      Ból ma kilka istotnych funkcji, które niestety ludzie świadomie zaburzają stosując leki przeciwbólowe w nieodpowiednim momencie. Czyli od samego początku, do końca (albo „do nadal”). Ból pełni nie tylko funkcję informacyjną (coś jest nie tak!) ale także mobilizującą dla systemu immunologicznego oraz hormonalnego. Poza tym, jest to także „ostrzeżenie” dla człowieka, aby nie forsował danego organu czy części ciała. Wystarczy słuchać tego, co mówi ciało – jeśli jest ból w torebce stawowej, trzeba ją unieruchomić, a nie forsować. Jeśli bolą mięśnie – należy je pozostawić w spokoju, a nie dodatkowo przeciążać. I tak dalej. Oczywiście ból, który już trwa dłużej i nie ustępuje jest powodem do zainteresowania się ale sugerowałbym każdemu raczej skierowanie się do lekarza, niż na stację paliw po kolejną paczkę paracetamolu czy ibuprofenu.
      Nasz organizm – jeśli tylko ma ku temu odpowiednie warunki (a jednym z nich jest nie forsowanie organizmu w momencie rekonwalescencji czy dostawa wartościowych białek, które umożliwią szybką naprawę tkanek) jest w stanie dość sprawnie i szybko się odbudować.

      Moja pewność, którą – jestem pewien – widać w twierdzeniu, że dieta niskowęglowodanowa rozwiązuje większość chorób znanych człowiekowi wynika z podstawy biochemicznej, na której ta dieta się opiera. Podam tylko kilka przykładów.
      1. Infekcje. Do infekcji (zakażenia) dochodzi zawsze wówczas, kiedy przerwana jest ciągłość powłok. Dokładniej – ciągłość błony komórkowej (np skóry, tętnicy, ścianek jelita). Wówczas ciała obce (np. drobnoustroje) mogą wnikać do wnętrza organizmu i rodzić reakcje obronne, które natychmiast objawiają się odpowiedzią systemu immunologicznego i stanem zapalnym w tym miejscu. Aby nie dochodziło do przerwania ciągłości błony komórkowej, musi być ona zbudowana z mocnych i odpornych (fizyko-chemicznie) elementów. Najlepszymi składnikami są wielonienasycone kwasy tłuszczowe omega-3 oraz cholesterol. O ile cholesterol możemy wyprodukować sami, to z kwasami omega-3 nie jest już tak różowo. Potrzebne nam są kwasy DHA oraz EPA natomiast produkty roślinne zawierają tylko kwasy omaga-3 typu ALA stąd konieczność zaopatrywania się w nie w zasobach „zwierzęcych”.

      Na szczęście, nasze ciało jest tak uniwersalne, że potrafi zbudować błonę komórkową z innych kwasów tłuszczowych (np. omega-6) jednak parametry takiej tkanki są dużo gorsze. Przez analogię porównałbym to do domu zbudowanego z cegieł i stali wobec domu zbudowanego ze słomy, gałęzi i liści. Oba generalnie można zamieszkiwać, ale przy większej „próbie” przetrwa tylko ten pierwszy.

      2. Choroby przewodu pokarmowego. Dieta niskowęglowodanowa eliminuje z pokarmu produkty zawierające wysoką ilość cukru (słodkie owoce, mąka, skrobia, cukier). Powszechnie wiadomo, że produkty te bardzo silnie zakwaszają nie tylko organizm, ale również przewód pokarmowy. Rozpoczyna się to już w żołądku, kiedy to zwiększa się kwasowość soków trawiennych. W efekcie, przy stałej wysokiej kwasowości dochodzi do nadżerki nabłonka wyścielającego żołądek a później do wrzodów. To z kolei ułatwia kolonizację błony komórkowej przez kłopotliwe dla nas bakterie (np. Helicobacter pylori). To nie wszystko. Zjadając opisane wyżej węglowodany zmuszamy nasz przewód pokarmowy do przerabiania mnóstwa niepotrzebnego „balastu” którego nigdy nie strawimy, bo zwyczajnie nie umiemy tego robić. Mowa o super-skomplikowanych cukrach – węglowodanach, które ogólnie nazywamy błonnikiem pokarmowym (którego jest kilka rodzajów, ale tutaj napiszę „ogólnie”). Błonnik ten nie dość, że jest niestrawny, to jeszcze działa na ścianki jelita niczym papier ścierny na skórę dłoni. Pół biedy, jeśli taką „pielęgnację” stosujemy raz na tydzień. Ale jeśli wiele razy codziennie, to patologie w obrębie tkanek przewodu pokarmowego są gwarantowane. Od razu informuję, że porównywanie naszego układu pokarmowego do innych ssaków jest nieuprawnione, ponieważ te ssaki, które są „zaprogramowane” na uzyskiwanie energii z węglowodanów (roślin), mają specjalny, osobny żołądek (mięśniowy, np. żwacz u krów) oraz osobną w nim florę bakteryjną, która wstępnie fermentuje niestrawne wielocukry (błonnik, pektyny). Także porównanie do szympansów czy goryli – naszych najbliższych krewnych (zgodność DNA 98%) nie ma kompletnie żadnego sensu, ponieważ ich jelito grube stanowi 50% pojemności (powierzchni) jelit (u ludzi 17%), dzięki czemu flora bakteryjna jest w nim bogatsza niż u człowieka, przez co naczelne te mogą pozyskiwać aż 65% energii z metabolizmu w tym jelicie. U ludzi to niecałe 10%. Jeszcze silniejszym dowodem niech będzie fakt, że człowiek może żyć po usunięciu jelita grubego (kolektomia) natomiast szympans czy goryl już nie.

      O cukrzycy czy otyłości powstałej w wyniku nadmiaru glukozy nie wspomnę.

      Zwracam uwagę, że człowiek największy kontakt ze światem ma przez układ trawienny (pow. 400mkw), później płuca (70
      mkw) i skórę (ok 2mkw), dlatego dobrze utrzymany przewód pokarmowy (bez stanów zapalnych) sprawia, że człowiek może żyć bez infekcji.

      3. Choroby zębów (ale i kości i stawów). U osób jedzących węglowodany nadmiarowo (także u wegetarian) próchnica i ubytki w szkliwie to powszechny problem. U ludów, które do dziś żyją życiem myśliwych-zbieraczy problem z zębami nie istnieje. Nie dlatego że im powypadały, tylko dlatego, że żyją i umierają z kompletem zdrowych zębów, czego wiele dowodów przytaczała Fundacja Westona A Price’a

      W kwestii kamieni sprawa jest oczywiście silnie „zindywidualizowana”. Jeden odczuwa lekkie pobolewanie po tłustym posiłku, inny ogromne bóle. Są osoby, które mają tak duże kamienie, że nie czują w ogóle bólu ponieważ kamienie pozostają w pęcherzyku bo nie mieszczą się w żółciowodzie (a to właśnie przesuwanie się kamieni w zółciowodzie powoduje ból).

      Generalna zasada jest taka, że należy zmienić skład zawartości pęcherzyka żółciowego aby złogi zaczęły rozpuszczać się same. Metod jak Pan zapewne zdążył rozpoznać w Sieci jest na to wiele.
      Można tak:
      – zachowując dietę beztłuszczową spożywać ocet jabłkowy i kwas jabłkowy/winowy plus dodatek oliwy (łyżka dobowo). Spotkałem informacje, które wskazywały na skuteczność tej kuracji.
      – zachowując dietę wysokotłuszczową należy podzielić należną dobową dawkę posiłku (wg proporcji 50gW/80gB/160-240gT) na kilka posiłków (5-6 dziennie). To konieczne, ponieważ tłuszcz musi być podzielony na małe porcje – na tyle, aby wystarczyła do jego strawienia żółć produkowana na bieżąco, z wątroby. Gdyby spożyć wszystko w jednym posiłku, wówczas pęcherzyk wykonałby skurcz a to wywołałoby ból. Tak jak opisałem w tekście, pęcherzyk wykonuje skurcz (dostarcza więcej żółci, którą magazynuje) tylko wtedy, kiedy rzeczywiście jest taka potrzeba (np. gdy jemy dużo tłuszczu). Sugerowałbym, aby cały tłuszcz w diecie pochodził z oliwy lub żółtek jajek, ponieważ mają lepsze właściwości rozpuszczania kamieni. Taki proces przez znane mi osoby był najmniej dokuczliwy, ale jak wspomniałem, trwał dość długo (pomiędzy 3 a 10 miesięcy). Niestety, większość z nich powróciła do swojego „tradycyjnego” sposobu odżywiania, co najprawdopodobniej objawi się wkrótce ponownym rozwinięciem kamicy.

      Kamienie – i ich rozpuszczenie – jest tematem bardzo indywidualnym i sugerowałbym procesy raczej ewolucyjne niż rewolucyjne, ale każdy pownien samodzielnie rozpoznać najlepszą dla siebie drogę. Ze swojego doświadczenia nie sugerowałbym aby próbował Pan kogokolwiek przekonać do jakiejkolwiek metody leczenia/diety. Chyba, że chce się Pan pozbyć tej osoby z kręgu swoich znajomych. Pana rola powinna ewentualnie sprowadzić się do roli osoby, która pomoże w uzyskaniu informacji (różnych) na temat schorzenia, natomiast decyzję i jej uzuasadnienie musi zbudować w sobie samodzielnie zainteresowany. Nie bez znaczenia jest bowiem fakt autentycznego przekonania do obranego sposobu, ponieważ do decyduje o nastawieniu i motywacji. Stąd czasem lepszym wyjściem jest stosowanie terapii wybranej przez lekarza, o ile tylko chory jest w niej utwierdzony i przekonany. Nic na siłę.

  10. Z lekami poruszył Pan bardzo ciekawe zagadnienie. O ile człowiek całkiem dobrze potrafi sobie radzić z bakteriami (czy to naturalnie czy np. antybiotykami), to o ile mi wiadomo z wirusami już jest dużo gorzej i tak naprawdę nie umiemy ich zwalczać. Nawet nie mówię tutaj o wszystkim znanych groźnych wirusach jak np. HIV, a np. o zwykłym przeziębieniu (które jest własnie powodowane przez wirusy). W aptekach jest dużo leków opartych na paracetamolu, ibuprofenie czy kwasie acetylosalicylowym, są one szeroko reklamowane, a wg mojej oceny wiele one nie leczą (zresztą gdyby się dokładnie wczytać w ulotkę to jest opisane działanie i ja nie znalazłem bezpośredniej informacji, że leczą), bardziej poprawiaja nastrój i łagodza objawy, a jedyna rzeczą która nas wtedy leczy to nasz układ odpornościowy. Czy Pana wiedza potwierdza taką opinię?
    Też na wielu lekach pisze, iż mają działanie przeciwzapalne. Jesli zapalenie jest naturalną reakcją organizmu, to czy zatem należy mu przeciwdzialać?
    Przykładowo lek Naproxen ma taki opis działania:
    „Żel ma działanie przeciwbólowe i przeciwzapalne. Zawarty w preparacie mentol wywołuje na skórze uczucie chłodu, zmniejsza wrażliwość skórnych zakończeń nerwowych, powoduje miejscowe rozszerzenie naczyń krwionośnych i ułatwia przenikanie naproxenu do zmienionych chorobowo tkanek. Wodzian chloralu dzięki właściwościom lekko drażniącym powoduje korzystne odruchowe rozszerzenie naczyń krwionośnych. Przeznaczony do stosowania w przypadku bólów mięśni i stawów, urazów, zwichnięć.”
    Czy byłby on wg Pana polecany czy zdecydowanie niezalecany? I oczywiście pytam nie w kontekście dzialania przeciwbólowego, a bardziej właśnie przeciwzapalnego oraz rozszerzającego naczynia krwionośne.

    O zdrowotnym aspekcie kwasów omega-3 wiedziałem już wcześniej, zresztą jest to jeden z niewielu składników które suplementuję, np. czymś takim: http://sklep.doz.pl/produkty/p6530-Olimp_Gold_Omega_3_kapsulki_60_sztuk?gclid=CJub5oSAi7UCFc6V3godKj4AkQ (choć docelowo chciałbym, aby wszystkie składniki pochodziły z diety). Równiez tamten Pana wpis czytałem przy okazji lektury tekstu o smalcu (zresztą zawsze zanim napisze komentarz to czytam artykuł + wszystkie komentarze), natomiast przyznam, że nie wiedziałem iż z ALA możemy otrzymywać tamte dwa. Również pozostałe informacje są dla mnie nowe, w szczególności powszechna wiedza, iż „Powszechnie wiadomo, że produkty te bardzo silnie zakwaszają nie tylko organizm, ale również przewód pokarmowy”:)
    No ale tak jak kiedyś wspomniałem, stosunkowo od niedawna interesuję się tym co jem.

    Jeszcze co do kamieni… Czy pierwszą dietę tj. ocet jabłkowy i kwas jabłkowy może stosować osoba która ma/miała choroby układu pokarmowego, np. wrzody?
    Mówi Pan o małych porcjach, jakby Pan zatem skomentował sytuację, gdy młoda osoba, która przez parę lat praktycznie nie jadła tłuszczy, zjada jedno jajko na twardo, to powoduje lekki ból, nastepnego dnia zjada niewiele jajecznicy na maślę (zrobioną też z około jednego jajka) co już powoduje znacznie silniejszy wielogodzinny ból (większy po prawej stronie ciała)? I raczej to nie jest od bialka, bo po mięsie tak nie ma. Myśli Pan, że to mogą być kamienie czy jednak reakcja jest zbyt gwałtowna na taką niewielką dawkę? W środe wizyta u lekarza, USG powinno pomóc.
    Już ostatnie pytanie mi się nasuwa. Czy jeśli już kamień przejdzie przez żółciowód to gdzieś jeszcze w układzie pokarmowym będzie mu równie trudno przejść i znów wywoła ból czy już jedynie pozostanie wydalenie go?

    Zgadzam się całkowicie w kwestii przekonywania kogokolwiek do diety, czy też mówiąc szerzej, do jakichkolwiek poglądów. Z drugiej strony oczywiście nie należy się z nimi kryć, warto o nich wspomnieć i ktoś kogo zainteresują sam się do nich przekona lub nie.

    1. Z tymi wirusami jest bardzo różnie, bo do traktowania niektórych z nich nasz organizm jest świetnie przystosowany. To szerszy temat dotyczący systemu immunologicznego i poszczególnych jego komórek (a raczej typów komórek) ale jeśli to Pana interesuje, proszę poszukać informacji na temat białka IF (interferon). To prawdziwa magia!

      Czasem jednak jest tak, że skala infekcji przy dodatkowym osłabieniu organizmu powoduje, że reakcja obronna organizmu jest niewystarczająca. Dlatego tak istotne jest w okresie choroby dostarczanie maksymalnie wartościowego pożywienia (białko i tłuszcz) i całkowite powstrzymanie się od aktywności (innymi słowy, do łóżka marsz! ;)). Wówczas – jak sam Pan zauważył – w wielu przypadkach leki są „pomocnikiem” który umożliwia szybsze leczenie naszemu organizmowi. Bo to on leczy. Leki są tylko (aż?) wspomagaczem.

      Wspomniał Pan o przeziębieniu. Mówi się, że trwa tydzień albo siedem dni. Często próbuję „sprowokować” przeziębienie u siebie w szczególnie sprzyjających warunkach tj, odwilż, szybkie i nagłe zmiany temperatur. I czasem (zwykle 1 raz w roku) udaje mi się je wywołać. I nigdy nie trwa dłużej niż… 48 godzin. Wszystko jest kwestią „szczelności” błon komórkowych, o której już wspomniałem wcześniej. Jeśli już wirus jakoś wejdzie to najpierw trzeba zamurować wejście, którego użył. Później nasz system odpornościowy sam go rozpracuje. Jeśli zaś nie zamkniemy drogi „inwazji” wówczas system immunologiczny będzie walczył, ale przeciwników ciągle będzie przybywać. Co, co napisałem już przy okazji tekstu o tarczycy: w tonącej łódce najpierw trzeba zatkać dziury, później wylewać wodę. Samo wylewanie wody może nie wystarczyć.

      Celem zapalenia jest szybkie nagromadzenie komórek zdolnych do usunięcia czynnika szkodliwego i naprawy powstałego uszkodzenia. Jest to proces selektywny organizm aktywuje tzn inne czynniki kiedy zapalenie powstało na skutek uszkodzenia fizycznego tkanki a inne kiedy było to oddziaływanie czynnika chemicznego czy biologicznego. Szerzej (ale też w miarę czytelnie) opisane jest to na Wikipedii pod hasłem „Zapalenie”.

      Celem leków przeciwzapalnych jest jakby „usunięcie” negatywnego objawu (bólu, opuchlizny) z pozostawieniem „pozytywnego” (czyli działania układu immunologicznego). Niestety nie zawsze się to udaje (z różnych przyczyn, zazwyczaj środowiskowych oraz sytuacji „wewnętrznej” organizmu) ponieważ odpowiedzi są indywidualne osobniczo. Dlatego jedni „idą” na lek, na który „nie idą” inni.

      Ostatnio opublikowano wyniki badań, potwierdzające że stałe i ciągłe spożycie aspiryny zwiększa ryzyko występowania zwyrodnienia plamki żóltej związanego z wiekiem. Są też badania, które ukazują dodatnią zależność pomiędzy spożyciem ibuprofenu a problemami z budową tkanki mięśniowej, ale jeśli pamiętam to w wielu publikacjach spotykałem podobne potwierdzenia. Tutaj trochę faktów i mitów na temat leków przeciwzapalnych.

      Trudno mi się wypowiadać na temat poszczególnych substancji czynnych w konkretnych lekach bo jak wspomniałem – każdy organizm będzie reagował na nie inaczej. Żeby tego jednak nie demonizować, ludzie od lat stosowali leki przeciwzapalne i przeciwbólowe tyle, że w formie ziół (np. kora wierzby zamiast aspiryny czy opium zamiast leków przeciwbólowych).

      Proces syntezy EPA i DHA z ALA jest możliwy ale jak wspomniałem w swoich komentarzach, jest bardzo kosztowny i nieefektywny. Dodatkowo jego sprawność wraz z wiekiem spada.

      Wracając do kamieni – jak sam Pan widzi, stan każdej z osób jest odmienny dlatego „radzenie” komukolwiek tylko w oparciu o ogólne objawy byłoby barbarzyństwem (choć znam i lekarzy, którym to wcale nie przeszkadza :)). Oczywiście w przypadku wrzodów ocet i kwas mogą pomóc na jedno – ale zaszkodzą na drugie. W tym wypadku oliwa i żółtka były by lepszym rozwiązaniem.

      Sądzę, że USG wyjaśni, czy problemem są kamienie żółciowe czy inna dolegliwość jednak wszystko na nie wskazuje.

      Ból pojawia się tylko przy przechodzeniu kamieni przez żółciowód – później średnica przewodu pokarmowego jest większa i nie odczuwa się już dalszego etapu jego rodzenia.

  11. Dziękuję za linki i hasła. Interferon jest szczególnie ciekawy i przyznam, że nie wiedziałem iż nauka już tak dokładnie potrafi rozgryzać procesy zachodzące w człowieku. Ja od zawsze lubiłem naukę, jednak z racji iż jeszcze parę lat temu mnóstwo czasu pochłaniała mi edukacja (z wykształcenia jestem matematykiem), już od dość dawna mam bardzo niewielki kontakt z biologią lub chemią. Choć obecnie trochę nadrabiam:)

    A czy w okresie choroby ilość dostarczanych wartościowych składników powinna być taka sama jak normalnie? Może większa albo mniejsza? Czasami można usłyszeć teorie w obie strony…

    Gratuluję Panie Rafale odporności organizmu. U mnie również chyba w tym względzie jest całkiem w porządku, gdyż dawno nie byłem chory za wyjątkiem… bolącego gardła. I to dość poważnie mnie z nim złapało, bo jedynie antybiotyki mnie z tego wyciągnęły (a i tak wróciło z podobną siłą). Do dzisiaj o ile inne rzeczy rzadko mnie łapią, to na gardło muszę cały czas uważać, na przykład gdybym się napił czegoś zimnego to na następny dzień jest 50% szans na ból gardła. Ciekawe, że akurat w tym miejscu mój organizm nie chce nabrać szczelności…

    Czy gdy Pan pisze „Niestety nie zawsze się to udaje” ma Pan myśli usunięcie negatywnych objawów czy też pozostawienie pozytywnych? Ale chyba to pierwsze, bo przecież nie da się trwale usunąć bólu bez usunięcia jego przyczyny – w tym przypadku trwale usunąć stan zapalny i ból bez wyleczenia chorego miejsca.

    Hmmm, czyli jeśli ktoś ma kamienie żółciowe, zjada tłuszcz, pojawia się ból (czyli kamień się przesuwa żółciowodem), po pewnym czasie ból znika, to czy zniknięcie bólu możemy interpretować, iż [przynajmniej] jeden kamień został już usunięty? Inne wytłumaczenie jakie mi przychodzi do głowy to, że zatrzymanie ruchu lub cofnięcie może nie sprawiać bólu.

    1. Panie Pawle, z czasem i ilością nowej wiedzy, człowkek zaczyna sobie zdawać sprawę, jak bardzo złożony jest to temat.
      Gdyby był Pan chemikiem, użyłbym porównania do sytuacji, kiedy osoba zainteresowana chemią zaczyna „rozgryzać” związki chemiczne, póżniej atomy, nastepnie elektrony, protony i neutrony aby skupić się na kwarkach i strunach. W przypadku matematyki analogia: zbiory liczb, działania, funkcje, wielomiany, całki itd…

      Najfajniejsze w tym wszystkim jest to, że wszystko sprowadza się na najniższym poziomie do matematyki. Coś takiego jak pompa sodowo-potasowa na poziomie komórkowym umożliwia życie, na poziomie chemicznym to „wyrównywanie” potencjałów, na poziomie matematycznym – zmierzanie do równowagi. Nie bez powodu mówi się, że matematyka jest królową nauk (nawet lingwistycznych i humanistycznych, czego wiele osób nie rozumie :))

      Jeśli chodzi o ilości składników odżywczych – rekonwalescencja każdego żywego organizmu wymaga odbudowania tkanek. Oczywiście jest trochę tak, że w czasie „kryzysu” organizm pobiera składniki z własnych zasobów np. demontując niepotrzebne enzymy czy tkanki. Ten mechanizm działa bardzo sprawnie, ale w krytycznych warunkach oznacza degeneracje jednych tkanek (rozmontowywanych) kosztem innych (naprawianych). Stąd lepiej jest podawać substancje odżywcze drogą pokarmową poniewaź umożliwia to samodzielny i jakby automatyczny proces dysponowania nimi. Jeśli jemy żółtko jaja, wówczas organizm pobierze dla celów budulcowych tylko te składniki, które będą potrzebne i tylko w takiej ilości, która jest niezbędna. Pozostałe zostaną przetworzone na energię i zużyte (spalanie) albo zmagazynowane (np. do tkanki tłuszczowej w postaci trójglicerydów albo mikroelementy do wątroby).

      Z gardłem to różnie bywa. Ale to też „natura”. Mój ojciec, jeśli tylko napije się czegoś w temperaturze niższej niż pokojowa natychmiast odczuwa dyskomfort – chrypka, drapiące gardło, powiększone migdały. Z antropologicznego punktu widzenia to jest próba wymuszenia organizmu na nas (na naszym zachowaniu), żebyśmy dostarczali substancji w optymalnej formie (nie za zimne ani nie za gorące). Ten mechanizm jest powszechny (coś jakby sprzężenie zwrotne).

      Wracając do leków przeciwbólowych i przeciwzapalnych – niestety nie zawsze udaje się usunąć ból jednocześnie pozostawiając te „korzystne” czynniki stanu zapalnego. Z kilku publikacji w których poruszany był temat treningów albo profesjonalnego uprawiania sportu pamiętam, że zalecano sportowcom przed startem zażycie leków przeciwzapalnych gdyby podczas wysiłku miało dość do jakiegoś stanu zapalnego (np. na skutek przeciążenia, zerwania ścięgien itp). Miało to rzekomo uchronić ich ciało przed negatywnymi konsekwencjami stanu zapalnego. Dla bardziej wnikliwego czytelnika intencja była bardziej transparentna: chodziło o to, aby ból nie przeszkodził sportowcowi w osiągnięciu wyniku. To, że jego organizm zostanie „ogłupiony” i może w efekcie podejmować złe decyzje (jeśli chodzi o jego układ odpornościowy) to już nie ma znaczenia (liczy się medal).

      Nie chcę tutaj absolutnie demonizować farmakologii. Leki używane racjonalnie i rozsądnie (co jest największą sztuką, także dla lekarzy) potrafią pomóc. Przykładowo, wiadomo, że kaszel jest działaniem obronnym organizmu, dzięki niemu można odkrztusić wydzielinę gromadzoną w płucach i oskrzelach. Mamy syropy przeciwkaszlowe (np. Stodal) więc teoretycznie ich podawanie jest sprzeczne z logiką. Ale podawanie ich na noc może pomóc: chory będzie mógł wypocząć (wyspać się) zamiast męczyć się kaszlem, a w dzień będzie mógł odkaszleć to, co zaległo przez noc.

      Słusznie Pan wnioskuje, jeśli był ból (zwłaszcza jeśli ostry) i po kolejnym tłustym posiłku już słabnie lub zanika – można założyć że kamienia jużnie ma, choć potwierdzi to dopiero badanie USG.
      Zaklinowanie się kamienia w żółciowodzie (to także może się wydarzyć) raczej również powoduje ból. Medyczny opis tutaj.

  12. Zatem rozumiem, że w kontekście dostarczania składników w czasie choroby, radzi Pan ich tyle samo co normalnie, lub ew. więcej bo to jak wiemy organizm zawsze przerobi. Trawienie absorbuje organizm dość mocno (co zauważam np. po fakcie iż po jedzeniu niekoniecznie mamy chęci/siły na wykonywanie cięższych zajęć), czy zatem i w przypadku choroby lepiej nie jeść za dużo (czyli więcej niż wymagane), żeby niepotrzebnie organizmu nie przemęczać nadmiarowymi składnikami, które on będzie musiał trawić, zamiast móc skoncentrować całą energię na leczeniu?

    Co do sportu wyczynowego mam takie same obserwacje, tam wchodzą w grę olbrzymie pieniądze oraz sława, a to łatwo usuwa na drugi plan zdrowie. Niestety obawiam sie, że tak ból się usuwa jedynie mniej lub bardziej tymczasowo…

    Widzę, że ma Pan wiedzę o układzie pokarmowym oraz jego chorobach. Mi przychodzi na mysl jeszcze jedna dolegliwość, która w obecnych czasach pojawia się dość często, a chyba Pan jej nie poruszał. Wie Pan czym jest najczęściej spowodowane zatwardzenie oraz jak mu przeciwdziałać? Domyślam się, iż długoterminową radą będzie dieta wysokotłuszczowa:)
    Wcześniej słyszałem, iż np. błonnik pomimo, iż nie jest trawiony przez nasz organizm, to wpływa korzystnie na sam proces trawienia, jednak Pan wyżej zdecydowanie odradza spożywanie go…

    1. Podczas choroby zdecydowanie należy zwiększyć ilość ale przede wszystkim jakość składników odżywczych, stąd proponowane przeze mnie jajko, które stanowi „ideał” odżywczy.
      Jedzenie rzeczy ciężkostrawnych (np. węglowodany złożone, białko roślinne wymagające „przeróbki”) to niepotrzebna praca na którą organizm trwoni energię zamiast skupić się na naprawianiu ciała.

      Jeśli chodzi o zatwardzenie to to kolejny temat-rzeka, tak samo mocno spenetrowany przez marketing jak cholesterol czy odchudzanie. To znowu sytuacja, w której ludzie mają tak bardzo „sprany” mózg, że przestali ufać naturalnym odruchom.

      W kwestie zatwardzenia „zaangażowane” są dwie kwestie, które pokażę „od końca”. Fizjologia samego procesu wydalania kału oraz dieta. Napierw fizjologia, bo to temat nieco łatwiejszy.
      Zanim czasnie Pan (albo ktokolwiek) czytać dalej, proszę o obejrzenie tego filmu (to jest reklama, ale pokazuje istotę problemu). A jest nią to, że wraz z cywilizacją zachodu zaczęliśmy używać toalet, na których się siada. Podczas, gdy fizjologicznie naturalną sytuacją jest… kucanie. Co ma miejsce w krajach Dalekiego Wschodu czy Afryce. Mało tego, większość armii zamiast toalet woli używać latryn, także z tego powodu, aby eliminować problemy związane z wydalaniem oraz odbytem (hemoroidy) u żołnierzy.
      Na filmie pokazano funkcję mięśnia łonowo-odbytniczego, który służy między innymi do tego, aby bez zbytniego wysiłku można było się wypróżnić. Niestety, przy siedzeniu ten mięsień nie może spełnić funkcji, ponieważ nie jest całkowicie rozluźniony. Stąd polecanym rozwiązaniem dla osób z zatwardzeniem jest podstawienie wysokiego podnóżka aby stworzyć pozycję zbliżoną do kucania. To konieczne zwłaszcza u osób, które miały jakiekolwiek operacje przewodu pokarmowego albo jamy brzusznej (np. przepukliny). Tutaj szerszy opis procesu wydalania i funkcji odbytniczych.

      Drugą kwestią (która logicznie jest zanim pojawi się potrzeba wypróżnienia) to dieta i to co jemy. Od wielu lat lansuje się – jako jedyny najlepszy sposób na zaparcia – dietę bogatoresztkową. Oznacza ona przyjmowanie zwiększonej ilości niestrawnego błonnika, który działa niczym za przeproszeniem „wycior”. O konsekwencjach spożycia „nadnaturalnych” ilości błonnika już wspominałem. Więcej wymaga osobnego tekstu (który zapewne popełnię), wspomnę jeszcze, że błonnik wchłania duże ilości wody, co sprawia, że rośnie zwiększa także swoją objętość. Cześciowo sprawia to także, że rośnie ciśnienie w przewodzie pokramowym a także nacisk na ścianki jelita cienkiego i grubego (rośnie wraz z odległością lub objętością). Ponieważ stan taki jest ciągły (bo zaleca się nam dietę bogatoresztkową), zazwyczaj dochodzi do uszkodzeń błony śluzowej (dodatkowo podrażnianej przez błonnik). Błonnik także utrudnia przyswajanie energii (np. pochodządzej z tłuszczu czy węglowodanów) co sprawia, że trzeba jeść jeszcze więcej. W efekcie nasz układ pokarmowy zużywa się szybciej i częściej co wymaga częstszych napraw. Oczywistym faktem jest, że nawet nieużywane rzeczy się psują ale takim samym faktem jest, że to co używane jest częściej psuje się szybciej, niż to co używane jest rzadziej. To tylko kilka aspektów, które pozwalają mi sądzić, że dieta bogatoresztkowa jest nieodpowiednia dla człowieka. Odpowiednia natomiast jest dieta ubogoresztkowa złożona z wartościowego białka oraz wartościowego tłuszczu. Wówczas wypróżnianie nie występuje 2-4 razy dziennie (czym szczycą się osoby na diecie bogatoresztkowej) ale zaledwie raz na 2, czasem nawet 3 dni (wszystko zależy od trzymania proporcji). I wcale nie oznacza to, że w naszym jelicie wówczas dzieją się dantejskie sceny, podczas których resztki fermentują zatruwając nasz organizm toksynami. Jeśli ktoś ma elementarną wiedzę na temat fermentacji to wie, że może do niej dojść tylko jeśli dostępny jest cukier (węglowodany). Z tłuszczu i białka żadne toksyny czy gazy się nie będą tworzyć. To zwyczajnie niemożliwe, zwłaszcza pod kontrolą flory bakteryjnej którą mamy w przewodzie pokramowym. Ale z węgli – i owszem – bakterie mogą wytwarzać nawet toksyczny metan.

      A hasło „błonnik umożliwia/wspomaga/działa korzystnie na trawienie poprzez stymulację ruchów robaczkowych” można włożyć między bajki. Których najwyraźniej nie czytali Eskimosi czy inni mieszkańcy koła podbiegunowego.

      Tak więc – dieta i kucanie. I to wcale nie musi być dieta wysokotłuszczowa. Wystarczy żeby była niskowęglowodanowa. Więcej nie potrzeba. Większości ludzi wystarczy tylko kucanie ;)

  13. Dziękuję Panie Rafale za odpowiedź.

    Nigdy nie słyszałem teorii o kucaniu… a przecież brzmi ona bardzo naturalnie i logicznie.

    Pana artykuł o alternatywnym spojrzeniu na błonnik byłby bardzo ciekawy także zdecydowanie zachęcam do napisania:) A dlaczego? Na przykład dlatego, że gdy ostatnio dużo czytam o dietach niskowęglowodanowych to najczęściej natrafiam na opinie negatywne, jednak czasami pojawiają się pozytywne (szczególnie gdy artykuł jest poważniejszy). Natomiast teraz dobrą chwilę googlowałem temat zaparć oraz błonnika i dosłownie wszędzie jest on zalecany, a nigdzie nie ma nawet cienia sygnalizacji wątpliwości. Może gdybym wpisał „błonnik szkodzi” to by się coś pojawiło, jednak wpisując neutralne hasła nigdy nie natrafiłem na krytykę. No ale to tylko moja dygresja. Na razie z braku wiedzy jestem neutralny w jego kwestii (dodam, że sam nigdy go celowo nie jadłem). Natomiast z jednym zdaniem nie mogę się zgodzić. Pisze Pan „Błonnik także utrudnia przyswajanie energii (np. pochodządzej z tłuszczu czy węglowodanów) co sprawia, że trzeba jeść jeszcze więcej”, o utrudnianiu przyswajania energii sam słyszałem, zresztą tu nie mam wiedzy aby to kwestionować lub potwierdzać, natomiast automatyczny wniosek, że w związku z tym należy jeść więcej jest bez empirycznego potwierdzenia pochopny wg mnie. Chyba że ma Pan takie potwierdzenie, jednak na ile ja wiem, to taki posiłek potrafi dać poczucie sytości przez co niekoniecznie będziemy znów chcieli jeść co istotnie ograniczy np. ilość przyswojonych węglowodanów, a więc może wywołać chudnięcie. Pamiętam, że gdy czytałem Pana artykuł o odchudzaniu to tam Pan pisał podobnie o sporcie i to również nie do końca potwierdzają moje obserwacje. Organizm nie zawsze może/chce/potrzebuje nadrobić całą spożytkowaną energię i przez to przy odpowiednim wysiłku fizycznym również nastąpi/zwiększy się chudnięcie.
    Ale za długa mi się robi ta dygresja więc wracając do tematu…

    Czyli kluczowa jest naturalna pozycja wypróżniania oraz dieta niskowęglowodanowa. A proszę powiedzieć, co by Pan radził zjeść osobie, która niestety mocno zaniedbała dietę i w danej chwili cierpi od parunastu dni na bardzo mocne zatwardzenie tak żeby się jak najszybciej wypróżniła? Nie jest to wydumany przypadek…

    Pisze Pan „Wówczas wypróżnianie nie występuje 2-4 razy dziennie (czym szczycą się osoby na diecie bogatoresztkowej) ale zaledwie raz na 2, czasem nawet 3 dni”. W związku z tym chciałbym zapytać czy poza fermentacją nie mogą zachodzić inne negatywne reakcje, gdy człowiek się pare dni nie wypróżnia? O ile wiem mocz się nie cofa, ale kał jak najbardziej może, co widać np. po tym iż uczucie parcia moczu nie maleje, a gdy nie się nie wypróżnimy to jak najbardziej może owo uczucie przejść, co jak rozumiem oznacza jego cofnięcie się (a składa się on ze składników zdecydowanie niepożądanych dla organizmu więc jak rozumiem nie będzie to pozytywne).

    1. Panie Pawle,
      Niestety rzecz wygląda tak, że większość materiałów w polskiej części sieci skupia się na wierzchołku góry lodowej. Jeśli poszerzymy zasoby o te anglojęzyczne, sprawa błonnika w kwestii wypróżniania przestaje być jednoznaczna. Z resztą, nawet w przypadku profesjonalnych badań polskich na temat zaparcia stolca pokazują, jak istotne są same kwestie fizjologiczne (głównie zaburzenia relaksacji mięsnia łonowo-odbytniczego, np na skutek stresu czy niewłaściwego poziomu elektrolitów).

      Niewielka część tekstów dotyczy różnicowania błonnika (bo to nie jest jednorodna grupa) oraz wpływu na zdrowie błonnika rozpuszczalnego i nierozpuszczalnego w wodzie. Osoby zainteresowane wiedzą na temat zawartości tych typów błonnika zapraszam do tego opracowania (ang).

      W zasadzie w każdym źródle dowie się Pan, że funkcja błonnika sprawia, że niczym gąbka wchłania tłuszcze i cukry sprawiając, że nie są dostępne do trawienia. Najlepiej widać to w przypadku niektórych „błonnikowych” diet, które zalecają go własnie po to, aby „wypełnić” żołądek (uczucie sytości, pełności) bez faktycznego zaspokojenia głodu. Przechodzimy do kwestii uzupełniania energii.

      Pierwsza zasada termodynamiki działa wszędzie, także i w tym przypadku a ponieważ organizm i tak musi wyrównać niedobór energii (której nie mógł podjąć z powodu błonnika) więc robi to na dwa sposoby – albo ogranicza aktywność (zmniejsza zużycie energii) albo znowu je (np więcej lub częściej). Natura wszechrzeczy jest niestety nieubłagana. Jeśli chce Pan lepiej zrozumieć ten proces, polecam książkę Gary’ego Taubes’a pt „Dlaczego tyjemy i jak sobie z tym poradzić”. Zawiera także mnóstwo odniesień do badań oraz bibliografię. W skrócie, na podstawie wyników badań autor pokazuje relację pomiędzy ilością energi przyswojonej (np. w postaci pokarmu czy posiadanej tkanki tłuszczowej) oraz wydatkowaniem energii (na procesy życiowe, aktywność) z której jasno wynika, że organizm zawsze zmierza do homeostazy. W innym wypadku oznaczałoby to skrajności – albo nadmierne tycie albo wycieńczenie organizmu. Tłumaczy też jak ma się do tego efekt jo-jo (jest ściśle powiązany). Oczywiście można jeść trawę, która zawiera mnóstwo błonnika (celulozy) i będzie świetnie wypełnać żołądek i dawać uczucie sytości. Czy to jednak oznacza, że organizm nie będzie potrzebował uzupełnić brakującej energii? Jeśli jest Pan zainteresowany bardziej rzeczową (a mniej marketingową) wiedzą na temat błonnika i jego ewentualnej roli w żywieniu polecam książkę Fiber Menace Konstantyna Monastyrskiego.

      W przypadku zatwardzenia: jak wspominałem wielokrotnie, bardzo trudno jest cokolwiek doradzać w oparciu o pojedyńcze objawy. Najlepiej udać się do lekarza ponieważ on może przeprowadzić prawdziwą i pełną diagnozę tego stanu rzeczy. Unikam bycia „doktorem Google” choć to niestety nieuniknione. Wg mnie dieta niskowęglowodanowa (z rozpuszczalnym w wodzie błonnikiem) + wysokiej jakości tłuszcz i białko (jaja, smalec, oliwa, tłuste ryby) powinny rozwiązać problem dość szybko. Ale tak mogę mówić o swoim organiźmie, który znam. W każdym innym przypadku zalecam wizytę u lekarza.

      Niestety, w większości podobnych do opisanego przez Pana przypadku nie działają także zioła ani leki na zatwardzenie, ponieważ nie likwidują przyczyny, tylko objaw (zazwyczaj krótkotrwale). Podobnie do tych preparatów działa zwykły olej rycynowy.

      W ostatnim akapicie pokazuje Pan dwie rzeczy. Jedną rzeczą jest potrzeba wypróżnienia jako taka, drugą powstrzymywanie się od wypróżnienia.

      Pierwsza zachodzi wówczas – w uproszczeniu – kiedy jelito grube daje nam sygnały, że to „ten moment”. Innymi słowy: „mam tu trochę tego, czego chcę się pozbyć”. I w zależności od diety – albo mówi to częściej albo rzadziej. Albo mówi to bardziej agresywnie i niespodziewanie (biegunka) albo jest to przewidywalne (regularne wypróżnianie).

      Drugą jest powstrzymywanie wypróżniania (świadome lub nieświadome). U zdrowego człowieka chwilowe powstrzymanie wypróżniania jest rzeczą normalną i nie sprawia to żadnych kłopotów. U osób, które powstrzymują wypróżnianie (np. na skutek nerwic lub błędów żywieniowych) może – gdy ich pożywienie jest bogatoresztkowe – dochodzić do niepożądanych reakcji chemicznych np. toksycznego oddziaływania metanu czy innych metabolitów flory bakteryjnej. Oddziaływanie to będzie zerowe lub znikome, jeśli kał nie będzie zawierał substratów potrzebnych bakteriom (więc nie będzie w nim błonnika i innych wielocukrów). Oczywiście, w przypadku zatrzymania kału może dochodzić do patologii w obrębie jelit (proszę wyszukać pojęcie niedrożności jelit).

  14. Przez wiele lat mailam problemy z kolkami nerkowymi- niezbyt czestymi ale jednak. Lekarz orzekl po badaniu ze to wina piasku nerkowego i nic na to poradzic sie nie da i mam z tym zyc. Teraz przy innym sposobie jedzenia- niskoweglowodanowo i wysokotluszczowo- nie mam z tym porblemow ale czasami nerka mnie pobolewa. Czy jest na to jakas rada? Jakis szczegolny sposob jedzenia? Nie wiem czy teraz jest ten piasek czy nie bo tego nie badalam dawno.
    pozdrawiam

    1. Anku, nie zasugeruję Ci niczego innego niż pozostałym w podobnej sytuacji – udaj się do lekarza aby zdiagnozować i sprawdzić, czy przyczyną bólu rzeczywiście może być piasek (choć osobiście nie sądzę, skoro stosujesz dietę low-carb). USG jest w stanie dość szybko to zweryfikować.

  15. Faktycznie błonnik jest szerszym terminem. Teraz już wiem pod jakimi hasłami go szukać w anglojęzycznej części Internetu:)

    Jak rozumiem miał Pan na myśli pierwszą zasadę termodynamiki, a nie dynamiki. I oczywiście nie jest złamana. Może być tak jak Pan wspomniał, organizm zmniejszy zużytkowanie energii (ale to my nim sterujemy więc tu wg mnie ma ograniczone pole manewru), może zacząć krzyczeć, że chce jeść więcej (ale tu z kolei mamy poczucie sytości, psychika nam odpoczywa, a więc jest szansa, że człowiek nie będzie jadł więcej), więc co jeszcze może? Przy dodatkowym założeniu, że ktoś jest otyły ale względnie zdrowy, a przynajmniej nie ma insulinoodporności, czy organizm nie zacznie pobierać potrzebnej mu energii z własnych zapasów? Chyba, że ta „gąbka” z tłuszczem i węglowodanami uniemożliwia działanie glukagonowi? To jest wg mnie najprostsze wyjaśnienie, czy to dotyczące chudnięcia przy błonniku czy przy intensywnym uprawianiu sportu. W ten sposób dzień mija, energetycznie dla organizmu wszystko się zgadza, po prostu jest szczuplejszy o własne zapasy (podobnie jak chudnięcie na diecie niskowęglowodanowej).

    Proszę powiedzieć, co Pan w kwestii odżywiania rozumie przez homeostazę?

    Widzę, że coraz więcej lektur mi się zbiera:)

    Jeszcze jedna rzecz mnie cały czas zastanawia, otóż jaka jest przyczyna tego, iż na diecie wysokotłuszczowej człowiek się może wypróżniać nawet raz na trzy dni? Mi przychodzą do głowy dwa wyjaśnienia. Albo ma po prostu mniej do wypróżnienia (większy procent żywności wykorzystuje), albo dana żywność jest wolniej/ciężej trawiona. Przy czym w kontekście energetycznym wolniejsze trawienie wcale nie musi być negatywne…

    1. Panie Pawle,

      Istotnie, chodziło mi o termodynamikę, już to poprawiłem, dziękuję za zwrócenie uwagi :)

      Uczucie sytości (pełnego żołądka) ma niewiele wspólnego z zaspokojeniem głodu (pokazałem to przykładzie trawy i celulozy). Nasze ciało reaguje nie na ilość pożywienia ale na jego jakość energetyczną, odpowiada za to ponderostat. W skrócie, nie da się na dłuższą metę oszukać organizmu dostarczając mu mniejszych ilości energii np. gdy jadł śmietanę, trudno będzie go oszukać podając mu tę samą ilość jogurtu light.

      Kolejna kwestia – pojęcia otyły i względnie zdrowy się wykluczają ponieważ osoba otyła ma zazwyczaj widoczne objawy syndromu metabolicznego.

      Żeby organizm mógł pobierać energię z tkanki tłuszczowej musi dość do dwóch sytuacji jednocześnie: w krwioobiegu nie może być insuliny bo tylko wtedy pojawia się i działa glukagon oraz – musi istnieć potrzeba wydatkowania energii (niekoniecznie musi to być wysiłek, zazwyczaj wystarczy codzienny tryb życia). Kiedy jest insulina – nie działa glukagon a dodatkowo tkanka tłuszczowa przyjmuje trójglicerydy (buduje się). W takim wypadku, kiedy obie sytuacje mają miejsce a jednocześnie nie ma pokarmu, organizm sięga po zapasy (glikogen w mięśniach, trójglicerydy z tkanki tłuszczowej).

      Błonnik i jego właściwość związana z „nasiąkaniem” cukrem czy tłuszczem jest tutaj kwestią odrębną – błonnik zwyczajnie utrudnia ich wchłanianie w ten sposób (np. formowanie się miceli tłuszczowych).

      Homeostaza, której użyłem we wcześniejszym komentarzu jest momentem równowagi pomiędzy ilością wydatkowaną a pozyskaną. Jeśli mamy wydatek energii (wysiłek), wówczas organizm będzie naturalnie zmierzał do jej uzupełnienia (np. poprzez zwiększenie apetytu i głodu po wysiłku) albo ograniczenia aktywności (żeby nie dochodziło do ubytków energii). Górnik, który pracuje fizycznie ma duże zapotrzebowanie na energię więc je dużo. Kiedy zaś przechodzi na emeryturę (albo się przekwalifikuje na kierowcę) je mniej ponieważ taka ilość energii nie jest mu potrzebna. Księgowy, który pracuje głową potrzebuje mniej energii, ale jeśli będzie musiał zostać kamieniarzem, jego potrzeby energetyczne wzrosną. Osiągnięcie równowagi jest kwestią czasu, ale ona zawsze następuje.

      Jeśli człowiek spożywa tyle pokarmu ile potrzeba i pokarm ten w całości jest metabolizowany (trawiony i wykorzystywany) wówczas nie pozostają po nim odchody w znacznej ilości. To raczej logiczne. Oczywiście, trudno uzyskać taką sytuację (jest chyba celowo biologicznie uniemożlwiona, żeby nie dochodziło do patologii w przewodzie pokarmowym) bo pokarm trawiony jest w różnym stopniu (który zależy choćby od poziomu rozdrobnienia go czy obecności wystarczającej ilości enzymów trawiennych).

      Oczywiście jest tak, że pewne produkty są szybciej trawione (czysta glukoza) inne wolniej (np. pektyny czy białka). Wolniejsze trawienie przeczy naturze, która nie znosi oporów ani próżni (stąd mamy odpowiednie enzymy, żeby to przyspieszyć). Jeśli można uzyskać coś łatwiej, to natura do tego zmierza (np. koryto rzeki, trasy migracji zwierząt, tworzenie nowych naczyń krwionośnych, enzymy trawienne itd). Celem każdego żywego organizmu jest pozyskiwanie energii z takich źródeł, które są m.in. łatwodostępne, „wygodne w obsłudze”, bezpieczne dla organizmu, wysokoenergetyczne itd.

    1. zerozero, dziękuję za linka, wiele innych tekstów na Nowej Debacie zasługuje na wnikliwą lekturę dla osób, którym zależy na poznaniu faktów (a nie marketingu) dotyczącego jedzenia (ale i nie tylko, bo serwis ten publikuje wiele innych ciekawych tekstów z innych dziedzin życia).

  16. Z przyjemnością czytam Pana artykuły i komentarze.Za każdym razem zadziwia mnie Pan ilością swej wiedzy.Zgadzam się z nią w zupełności, część z tych informacji przerobiłam już jako „optymalna”, ale także poszerzam sobie wiedzę, także dzięki linkom oraz posiadanej przez Pana umiejętności jasnego i rzeczowego rozjaśniania problemów.Prawdopodobnie pojawił się u mnie problem kamieni żółciowych.Być może wyhodowałam je przez kilkadziesiąt lat wysokowęglowodanowej diety, a po przeszło rocznym stosowaniu diety wysokotłuszczowej kamienie „rozruszały się”, gdyż parę dni temu przeszłam pierwszy w życiu atak bólu, którego opis pasuje jak ulał do bólu pęcherzyka żółciowego.Za kilka dni mam usg jamy brzusznej,okaże się, czy posiadam kamyczki.Gastrologia żołądka i dwunastnicy czysta, zawał wykluczony ekg i badaniem krwi (ból był bardzo silny i dawał objawy zawału, stad te badania), więc pozostał do sprawdzenia woreczek.Cieszę się, że trafiam na dobre strony, takie jak Pana blog i wspomniana wyżej Nowa Debata,bo można nabyć logicznej i nie skrzywionej interesami koncernów farmaceutycznych wiedzy, jak przyczynowo leczyć choroby.Polecam też strony srodowiska lekarzy tzw. optymalnych z dr.Kwaśniewskim na czele.Cieszę się że prawdziwa wiedza się szerzy i korzysta z niej coraz więcej osób.Pozdrawiam.

  17. Zastanawia mnie taka jedna rzecz. Czy opisywany sposób na usunięcie kamieni żółciowych bez ingerencji chirurgicznej jest w stanie poradzić sobie z każdym rodzajem kamieni? Dowiedziałem się bowiem w ostatnich dniach od znajomej osoby (która miała problem z kamieniami), że są dwa rodzaje kamieni żółciowych: rozpuszczalne i nierozpuszczalne. Osoba ta wypijała codziennie duże ilości oliwy, aż na sam widok zaczynało jej robić się niedobrze. Niestety oliwa nie pomogła, bo ponoć nie działa na nierozpuszczalne kamienie.

    Może trzeba koniecznie pić także ocet i sok cytrynowy, a nie tylko oliwę, dobrze myślę? Nie wiem ile ta znajoma osoba dokładnie piła oliwy i przez jaki okres, nie wiem też czy coś do tego dodawała. Będę musiał zapewne dopytać.

  18. Najlepszym ziołem na wątrobe jest ostropest plamisty. Miele łyżeczke nasion 3x dziennie do posiłku. Efekt zauważalny już po miesiącu, moje ręce które musiałem kremować co najmniej raz dziennie nie potrzebują już w ogóle tego zabiegu.
    Co do terapii oliwy z cytryną. Zacząłem pić mieszanke przed snem i się porobiło…. Silny ból w prawym boku(masakra). Wygląda na to że kamień utknął w przewodzie. No ale co dalej??? Pić tą oliwe z cytryną ?? To chyba nie jest dobry pomysł. Pomogło mi PIWO, jednak ból nie ustąpił całkowicie. Od dziś zaczynam pić ocet jabłkowy. Skoro ocet potrafi rozpuścić kamień w czajniku powinienen sobie poradzić z kamieniami w wątrobie.
    Chciałbym poruszyć jeszcze jeden bardzo ważny temat o którym żaden z was nie wspomniał. Mowa o grupie krwi. Wg statystyk połowa ludzi ma grupe „A” a druga „0”, oraz mniejsza część z grupą „B”. Więc może panowie i panie zanim będziecie namawiać do jedzenia wyłącznie mięsa i jaj napiszcie jaką macie grupę krwi, ponieważ te dwie grupy różnią się od siebie nie bez powodu. Pozdrawiam

    1. Renata, polipy to „grubsza” sprawa – bo wiele zależy od tego jak się zachowują i jakiego są rodzaju (cholesterolowe?). Wiele polipów nie zmienia swoich rozmiarów, i jeśli są małe – nie są uciążliwe i nie ma powodu aby je usuwać jeśli nie ma innych komplikacji w pęcherzyku. Kiedy polip rośnie – lekarze radzą usunięcie całego pęcherzyka co jest raczej wygodą zabiegu, niż koniecznością, bo polipy w niewielu przypadkach mają charakter nowotworowy. Prawie zawsze ich przyczyną jest zła dieta, o czym pisałem w artykule i komentarzach tutaj.

  19. Witam,
    właśnie zdiagnozowano u mojego małżonka kamienie żółciowe (pierwszy atak )jest skłonny poddać się terapii „oliwkowo-cytrynowej „, tylko brak na daną chwilę octu jabłkowego, zatem trzeba „wstrzymać się z bólami „że tak powiem, bo chyba powinien być wyprodukowany w domowych warunkach??( a może przepis na wykonanie takowego-:)). I jeszcze jedno pytanko, co jeść w ciągu tych 10 dni terapii, by mieć siłę do pracy fizycznej-:), a także w ogóle jak powinno wyglądać nasze menu .
    Pozdrawiam serdecznie i będę bardzo wdzięczna za odpowiedź.

    1. klott, w przypadku terapii oliwą i cytryną najlepiej powstrzymać się od pracy fizycznej. „Rodzenie” kamieni może nastąpić w każdym momencie i wtedy koniecznie trzeba mieć możliwość ułożenia się w wygodnej pozycji i koniecznie trzeba mieć przy sobie jakiś lek rozkurczowy (np. no-spa).

      Przepis na wykonanie octu jabłkowego jest prosty (ten sklepowy smakuje niczym ocet spirytusowy ze sokiem jabłkowym):
      1. myjemy jabłka dokładnie w ciepłej wodzie
      2. obieramy skórki (jabłka można zjeść)
      3. obierki umieszczamy w litrowym słoju do 3/4 wysokości (bez ugniatania)
      4. do wypełnienia słoja potrzebne będzie 3 szklanki ciepłej, przegotowanej wody w której warto rozpuścić 2 łyżki cukru.

      WAŻNE aby obierki nie wynurzyły się ponad lustro wody (można je tam przytrzymać drewnianymi patyczkami z szaszłyków) bo inaczej zacznie się pleśń (która nie szkodzi ale jest problemem estetyczno-smakowym).
      Po około 3-4 tygodniach ocet jest już gotowy. Biały nalot na powierzchni nie jest problemem, można go przelać do butelek – tam się wyklaruje.

      Osobiście polecam robienie dużych ilości octu (jeśli ktoś go pija regularnie), np. w kilku dużych słojach albo gliniaku.

      Jeśli chodzi o dietę i jedzenie w owym czasie – dopóki kamienie sie nie urodzą, trzeba jeść chudo, raczej białe mięso kurczaka, królika oraz gotowane (parowane) warzywa i owoce.
      Inna opcja (do przetestowania), dla osób, które chcą przejść na niskowęglowodanową dietę Kwaśniewskiego to utrzymywanie zalecanych przez niego ilości białek, tłuszczu i węglowodanów (w komentarzu wyżej) ale w rozbiciu na 5-6 małych posiłków aby ilość żółci potrzebna do trawienia tłuszczu mogła pochodzić wprost w z wątroby.

  20. Panie Rafale,

    a czy tę dietę można stosować po operacji usunięcia woreczka?
    Moja mama miała skomplikowaną operację usunięcia woreczka, z powikłaniami zakończonymi kolejną operacją i kilkumiesięcznym pobytem w szpitalu.

    Minął prawie rok, ale w drogach żółciowych znów pojawiają się kamienie. Mama panicznie boi się kolejnej operacji, bo poprzednie dwie był naprawdę nieudane – lekarze spodziewali się najgorszego.

    Czy rozpuszczanie kamieni w momencie, kiedy nie ma już woreczka, nie spowoduje zatkania tych przewodów? Chcemy uniknąć sytuacji zagrożenia życia, bo z taką mama trafiła do szpitala – z ostrym zapaleniem trzustki.
    Kilka miesięcy wcześniej z podobnego powodu zmarła nasza babcia. Rozumie Pan, że jesteśmy spanikowane. Lekarze, kiedy nie mają pewności co będzie nie udzielają żadnych informacji, zbywają najbliższą rodzinę, usuwają organ, a potem wysyłają człowieka do domu i radź sobie sam. Po kilku miesiącach postanowiłam znaleźć NATURALNY sposób, bo wierzę głęboko, że taki istnieje.

    Bardzo proszę o poradę!

    1. mmm, każdą dietę niskowęglowodanową można stosować po usunięciu pęcherzyka żółciowego, jednak należy pamiętać o tym, aby posiłki były podzielone na wiele mniejszych dań.
      Mimo braku pęcherzyka wątroba nadal wytwarza pewne ilości żółci, natomiast nie są one magazynowane (bo nie ma gdzie) i nie zawsze wystarczy ich aby strawić podaną ilość tłuszczu.

      Z Pani komentarza wynika, że pomimo usunięcia pęcherzyka kamienie nadal pozostają w żółciowodzie. Kamienie zazwyczaj znajdują się wewnątrz pęcherzyka i kiedy on się kurczy – naciskają na ujście i żółciowód powodując ból. Kiedy zaś znajdują się już wewnątrz żółciowodu także powodują ból więc znacząco „informują” o sobie. Stąd zazwyczaj osoby, u których usunięto pęcherzyk już nie cierpią przez kamienie żółciowe. Trzustka w tym przypadku nie ma istotnego związku jeśli chodzi o trawienie tłuszczu i pęcherzyk.

      Aby stosować dietę niskowęglowodanową wysokotłuszczową (Kwaśniewski) najlepiej byłoby w tym przypadku skontaktować się z lekarzem optymalnym z Twojej okolicy (w Google „lekarz optymalny [miasto]” (albo z ośrodkiem Arkadia), który pomoże ustalić prawidłowy jadłospis.

  21. Witam.
    Panie Rafale mam nadzieję,że nadal odpowiada Pan na pytania internautów.
    Moje pytanie dotyczy usuwania kamieni znajdujących się w pęcherzyku żółciowym metodą nieoperacyjną.Moja mamusia, ma złóg w pęcherzyku żółciowym wielkości 4-ch cm. Czy przy pomocy naturalnych metod złóg tej wielkości jest w stanie przejść przez przewód żółciowy nie doprowadzając do jego zaczopowania? Czy podczas kuracji złóg ulega rozpadowi czy „rozmiękczeniu’.
    Niestety mija mamusia jest pacjentką podwyższonego ryzyka z uwagi na przebyte udary, cukrzycę typu II, nadciśnienie tętnicze. W związku z powyższym jakikolwiek zabieg operacyjny w jej przypadku może być przeprowadzony w sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia na dzień dzisiejszy żaden chirurg nie chce podjąć się zabiegu usunięcia pęcherzyka nawet przy tak dużym złogu,zresztą ja jestem osobiście przeciwniczką ingerencji chirurgicznej w tym zakresie.Co by mi Pan poradził jaka metoda rozpuszczenia złogu Pana zdaniem była by najlepsza dla mojej mamusi. z niecierpliwością oczekuję na odpowiedź.Pozdrawiam.

  22. Witam,
    Mam 18mm kamień w pęcherzyku zółciowym widoczny podczas padania USG.
    Czy poza laparoskopowym usunięciem jest inna możliwość aby pozbyć się tego kamienia? Po tym jak dostałam ataku bólu brzucha wylądowałam w szpitalu właśnie z rozpoznaniem kamicy pęcherzyka zółciowego. W szpitalu przez 3 dni poza wodą nic innego nie dostałam i nie został usunięty ten kamień. Od tamtej pory jestem na diecie. Nie jem nic tłustego, wszystko gotowane na wodzie lub parze, z owoców tylko jablka i cytrusy bo taką dietę dostałam przy wypisie ze szpitala. Jak Pan sądzi co można zrobić w takiej sytuacji?

  23. Witam.
    Moja mama ma kamienie widoczne na USG z uwagi na zawartosc w nich wapnia.
    Lekarz powiedzial, ze picie oliwy i cytryny nie pomoze.Co ona ma zrobic aby ich sie pozbyc?

  24. Panie Rafale piszę do Pana ponieważ mam spory problem z prawą stroną części brzucha pod żebrami. Pod koniec Lutego tego roku kolega namówił mnie na profilaktyczne oczyszczenie wątroby według Huldy Clark i po pierwszym
    oczyszczanie czuję ucisk po prawej stroni najczęściej jak zjem coś nie strawnego np.Smalec, wczesniej nie miałem żadnych problemów. Zrobiłem w miedzy czasie badanie USG, na którym wszystko wyszło ok. Teraz zaczynam pić olej według kuracji Bonifratów. Zastanawiam się czy ten oznaki mogą objawem nie doczyszczenia wątroby, drugi raz jej nie oczyszczałem bo troszkę spanikowałem bólem po prawej stronie.
    Bardzo proszę o odpowiedz.
    Pozdrawiam,
    Adrian

  25. I jeszcze jedno pytanko po tym oczyszczaniu strasznie jestem osłabiony i szybko się męczę najbardziej w godzinach południowych. Czy możliwe, że to po oczyszczaniu?

  26. Adrian, Tombak pisał,że jedno oczyszczanie nic nie da, kamienie z wyższych partii wątroby przemieszczą się niżej…i jeśli ktoś chce poprzestać na tym jednym, to lepiej go w ogóle nie robić. Ja bym zrobiła następne, dobrze robi też ogrzewany okład z oleju rycynowego, sposób opisany w necie.Chinskie tabletki na kamienie też są ok, ich nazwa wyleciała mi z głowy…shilington?

  27. a co z woreczkiem o pogrubionych scianach bez kamieni ale z uciskiem pod żebrami co nas to stosowac krew i biochemia w normie . proszę o odpowiedz.

  28. Ja mieszkam w Kanadzie. Tu na rozpuszczanie kamieni uzywa sie ziol chinskich, GCG, Chinese Bitters, Coptis i Curcuma.

  29. Czyli…. Jak podczas tej kuracji oliwkowej boli w prawym nadbrzuszu to znaczy że kuracja działa? Stosuję tą metodę i właśnie takie bóle odczuwam.. I ile to będzie trwało?

  30. U mnie złóg wytrącił się po kilku miesiącach ciągłego silnego stresu i właśnie po głodzeniu organizmu. Nie jadałam tłustych rzeczy a jeśli już to tylko tłuszcze roślinne. Do tego w tym okresie wielogodzinne siedzenie przed komputerem i brak aktywności fizycznej równa się zastój żółci. W szpitalu byłam zasuszona jak patyk, czym odróżniałam się od pulchnych pań na sali.

  31. Czysciłam wątrobę tą metodą tylko raz ale bóle miałam dalej .. Przeszły po tym jak zaczęłam brać ostropest …. I nie wiem czy powinnam powtórzyć to czyszczenie

  32. Ja jestem w trakcie kolejnego podejścia do oczyszczania ale u mnie są dziwne
    objawy. Robię się słaby i sam nie wiem czy nie przerwać bo boję się by się nie pogorszyło. Próbowałem wcześniej z ostropestem ale nic nie dawało.
    Generalnie u nie od 6 miesięcy jest ten problem, a przed oczyszczaniem nie miałem żadnych problemów. Zrobiłem oczyszczanie czysto profilaktycznie, a tu
    taka masakra. Nie wiem czy coś sobie nie uszkodziłem.

  33. Ago ja osobiście nie mogę się od tego wszystkiego uwolnić od 6 miesięcy. Gdybym nie musiał nie próbował bym
    na twoim miejscu.
    Mam jeszcze pytanko do ”bb” jeśli czytasz jeszcze to forum :-) Czy udało ci się jakimś sposobem pozbyć się bólu
    pod żebrami.
    Pozdrawiam wszystkich forumowiczów.
    P.S mam nadzieje, ze administrator nie skasuje mojego posta jak poprzednio.
    Trochę jest to niezrozumiał.e

  34. Mnie zaczęło bardziej boleć po czyszczeniu … teraz mam spokój boli tylko sporadycznie ale mi pomógł ostropest. Może powinieneś zrobić drugie czyszczenie bo po pierwszym tylko kamienie się rozruszały

  35. Przeczytałam wasze wpisy i odnoszę wrażenie, że nikt z Państwa nie miał porządnego ataku kolki ! Ja wylądowałam w szpitalu z zapaleniem trzustki po takich wydziwianiach z oliwami, octami, kuracji od siostry Bożeny z Białej Niżnej. Kamyk tak utknął w przewodzie zamykając światło, że żółć poszła do trzustki,ból przy tym jest tak silny, że 3 godziny zwyczajnej kolki żółciowej wzięłabym w ciemno ! Dzięki wysiłkom chirurgów i szybkiej interwencji nie straciłam trzustki i jej funkcji. Woreczek też jeszcze mam, tyle że bez woreczka da się żyć , bez sprawnej trzustki… Nie wiem czy warto …

  36. A co do ziół… Piję zioła od Bonifratrów, zalecają także Ostropest i curcumę. TO bardzo uspokaja pęcherzyk. Pozdrawiam błądzących.

  37. Witam wszystkich.
    Chciałam się podzielić przebiegiem mojej kuracji. Zaczynając od początku – na badaniu USG jamy brzusznej stwierdzono, iż mam kamień (11 mm – piszę wymiar bo sama szukałam jak duże kamienie da się rozpuścić kuracją) i złogi w pęcherzyku żółciowym (badanie było robione z innego powodu). Nie miałam nigdy kolek ani bólów w prawym boku a jedynie wzdęcia. Dwóch lekarzy stwierdziło, że pęcherzyk trzeba usunąć zanim zaczną się kolki bo kamień może utknąć w przewodach żółciowych itp… Szukałam informacji na temat naturalnych sposobów na pozbycie się kamieni… i trafiłam tutaj. Bałam się jednak zastosować taką kurację, bo faktycznie kamienie zaczną się przemieszczać i utkną i wyznaczyłam sobie termin na operację. Okazało się, że laparoskopia u mnie odpada bo miałam 2 „cesarki” więc będzie operacja klasyczna. Pogodziła się z tym i czekałam na operację. Opowiedziałam mojemu bratu o mojej wyprawie do szpitala a ponieważ on parę lat wcześniej miał wycinany pęcherzyk to chciałam popytać go jak żyć po wycięciu. No i tu mnie bardzo zmartwił mówiąc, że bardzo przytył i większość ludzi z jakimi miał do czynienia po wycięciu pęcherzyka też przytyli i abym spróbowała kuracji oliwą. To mnie zmobilizowało gdyż do chudych nie należę i nie chciałam jeszcze przytyć. Zdecydowałam się spróbować (w razie jak nie zadziała wciąż miałam termin do szpitala).
    Zgromadziłam składniki i … z pewnym lękiem zaczęłam. Oliwa z cytryną nie była taka najgorsza (wykrzywiało mnie tylko – smak cytryny przeważał) a wieczorną łyżkę oliwy piłam z zamkniętym nosem (niesamowite jak to pomaga :). Przez pierwsze trzy dni czuła się nieszczególnie (osłabienie i ból głowy z braku kawy), potem było już dobrze – wręcz jakbym dostała nowych sił! Do końca kuracji nic mnie nie bolało, wytrwałam bez problemów. Dodam, że jeszcze przed kuracją zaczęłam brać Ostropest. Dwa tygodnie po kuracji poszłam prywatnie na USG i … zostało parę maciupkich (jak nazwała pani doktor) kamyczków bez złogów. Pani doktor stwierdziła, że z nimi nic nie trzeba robić… no i odwołałam termin w szpitalu. U mnie kuracja powiodła się… choć wiem, że KTOŚ nad nią czuwał i wysłuchał moich modlitw :D
    Aktualnie robię kurację drugi raz aby – jak powiedziałyby moje dzieci bajkowym slangiem – „dobić gada póki mały”.
    Pozdrawiam i życzę zdrowia wszystkim :)

  38. Witam serdecznie,

    Moja przygoda z kamieniem rozpoczęła się pod koniec stycznia, kiedy to w pęcherzyku zdiagnozowali mi złóg wielkości 2,3 cm. Również trafiając na ten blog bałam się kuracji, zwłaszcza,że lekarze umiejętnie straszą pacjentów o możliwości powikłań przy takiej kuracji. Szczególnie kiedy planuje się ciążę. Umówiłam się w międzyczasie do chirurga na konsultację, a że do wizyty miało dojść za miesiąc to postanowiłam zaryzykować terapię. Piłam rano oliwę z cytryną a wieczorem olej lniany. W międzyczasie kujneło mnie może z dwa razy w okolicach podrzebrza. Kilka dni przed wizytą zrobilam prywatnie USG i jakie było moje zaskoczenie, kiedy lekarka powiedziała że woreczek jest czysty. Chirurg zlecił jeszcze jedno USG dla potwierdzenia i w dniu wczorajszym okazało się, że jest czysto. Teraz mam inny problem gdyż mam lekki naciek na wyrostku… Heh. W ramach kuracji zażywalam codziennie 2 łyżeczki zmielonych nasion ostropestu oraz piłam zioła 3 razy dziennie z mieszanki bluszczyku kurdybanka, mięty pieprzowej, kwiatostanów kocanki piaskowej i ziela bylicy bożego drzewka wymieszane w proporcji 0,5 szklanki na każde z ziół. Polecam książkę Z. Nowaka – Apteka na łące. Pozdrawiam i życzę zdrowia. P.S. również uważam, że dodatkowo modlitwa może zdziałać cuda.

  39. Moja ś.p. mama jak pamiętam z dzieciństwa ( lata 60 te) dostawała takich bóli woreczka żółciowego,że aż krzyczała z bólu! Pewien FELCZER przed wojenny moją mamę z tego wyleczył poprzez kurację ziołową! Mama wtedy miała lat ponad 40,a umarła wieku 84 i nigdy ju z nie uskarżała się na woreczek żółciowy! Nie miała żadnej operacji!Obecnie ja choruję na woreczek i nigdy nie dowiem się jakie były to zioła po których została moja mama wyleczona! Może znajdzie się tutaj na forum taka,która zna zioła jak własną kieszeń????

  40. Poczytaj o mieszankach ziół Eligiusza Kozłowskiego, zobacz stronę zielarza z Olsztyna, również pisze o ziołach, strona Lekabel jest pożyteczna w tym temacie.

  41. Mam kamienie we woreczku żółciowym 30 lat nie mam boleśći na usg wykazało woreczek pełen kamieni małych i dużych mam ustalony zabieg na 28 czerwca w tym miesiącu niewiem co robić proszę o radę

  42. Prośba pilna o kontakt ze strony Pani Marty – autorki wpisu z dnia 21.03.15r godz 9:15. Mam podobny problem i mam 28 lat .Wyryto u mnie przypadkowo kamienia w woreczku 5 lat temu wredy mialam 23lata wielkości 29mm obecnie ma taką samą wielkość dzięki temu że zażywam Ursofalk , który niestety nie rozpuszcza go ale hamuje jego wzrost.Nigdy nie miałam ataku i mam 5 letniego synka.Lekarze jak zawsze straszą bo jestem młoda i wysyłają na zabieg mimo braku ataków. Błagam Panią o kontakt.Chciałabym zadać kilka pytań odnośnie Pani kuracji i uratować woreczek.Jestem załamana a każdy lekarz twierdzi ze nie ma innego sposobu niż zabieg – kamień ponoć uwapniony. Mój mail izunia20-87@o2.pl Proszę o kontakt. Jeżeli są również wśród czytających inne osoby , które pozbyły się tej przypadłości bez zabiegu proszę o kontakt. Proszę mi pomóc.Z powodu tego kamienia popadam w depresję.Błagam o pomoc

  43. Witam. Pod koniec czerwca dostałam pierwszy raz w życiu ataku kolki. To było coś okropnego , nie wiedziałam czy siedzieć , leżeć, stać. Nic nie pomagało. Gdyby nie fakt, że córka była w domu i nie miałam jej z kim zostawić , pewnie dzwoniłabym na pogotowie. A tak, wzięłam No-Spę, przeciwbólowe i po 3 godzinach przeszło.
    Potem lekarz, USG i okazało się ,że mam niewielkie złogi i zagęszczoną żółć. Lekarze od razu w takich wypadkach chcą pęcherzyk wycinać. Moje pytania na temat innym metod leczenia po prostu zbywali. Ciąć i tyle.
    Szukałam dość długo i znalazłam lekarza , prywatnie oczywiście, imam nadzieje, że mimo, że jest młody ma wiedze i pomoże mi. Jako jedyny powiedział, że trzeba najpierw spróbować leczenia, a nie od razu wycinać. Teraz biorę Ursofalk i zobaczymy jak będzie. Niekiedy pobolewa w chwilach zdenerwowania, a tych ostatnio mi nie brakuje niestety.
    Na 3listopada miałam wyznaczony termin zabiegu , chyba go odwołam. Mam nadzieję, że robię dobrze. Zmieniłam dietę i proszę Boga ,żeby pomogło.
    Bardzo chciałabym spróbować polecanej tutaj kuracji, ale bardzo boję się jakichkolwiek komplikacji.
    Nawet jeśli te złogi się zlikwiduje , to co potem z zagęszczoną żółcią? Sama już nie wiem:(

  44. Od kilku miesięcy czułam dyskomfort z prawej strony pod żebrem. Ponieważ usg z lipca 2015 niczego nie wykazało,to myślałam, że to skutek mojej choroby demielinizacyjnej (prawdopodobnie choroba behceta) i znowu nadżerki na żołądku i dwunastnicy. Nadmieniam, że mam 57 lat. Od 8 miesięcy nie jem mięsa i dwa trzy razy tygodniowo czynnie pływam na basenie. Ale ból a raczej „przeszkadzanie” w prawym podżebrzu się nasilało. Dzis wykonano mi ponowne usg. Kamień ok 2,17 cm. Skierowanie na oddział chirurgii. Czy możliwe żeby przez ten okres (od lipca 2015) urósł taki kamień? Czy mam szansę ominąć interwencję chirurgiczną? Proszę o odpowiedź.

  45. Panie Rafale, jest Pan ekspertem, może Pan zna odpowiedź na moje pytanie. Przez trzy miesiące stosowałam terapię polecaną przez p.Ziębę – każdy posiłek z tłuszczem, po posiłku herbatka ziołowa żółciopędna. Po dwóch miesiącach przeszły mi wszystkie objawy (wzdęcia, kłucia, zaparcia, pobolewania żołądka), a po trzech zaczęłam mieć wrażenie jakby moja wątroba zaczęła się oczyszczać jak szalona; w kulminacyjnym punkcie zrobiło mi się bardzo niedobrze,i zwymiotowałam z treścią żołądka coś, co wyglądało jak kawałek grzyba z marynaty, a nic takiego nie jadłam – po dotknięciu rozpadło się, a w środku był… piasek. Co to mogło być? Moje pierwsze skojarzenie to rozpuszczony kamień w jakiejś śluzowej brunatnej otoczce, ale kamień nie powinien mieć otoczki, no i skąd wziąłby się w żołądku? Czy to możliwe, żeby kamień gdzieś utknął, został otorbiony,rozpuszczony, i z dwunastnicy zarzucony do żołądka? Ma to sens czy jest jakieś inne wyjaśnienie tego dziwnego czegoś?

  46. P. Ziębą czy mogę coś więcej na ten temat bo nic nie mogę znaleźć a googluje i nic nie mogę znaleźć:( Proszę o więcej szczegółów co i jak?
    Proszę

  47. Witam Panie Rafale, dwa lata temu miałam robione usg jamy brzusznej i wyszło ze mam kamienie zółciowe i lewej nerce. Lekarka chciała mj dać skierowanie do chirurga ale ja się nie zgodziłam bo do tej pory nie mam żadnych objawów. Czuje się bardzo dobrze. Mam pytanie do artykułu jak długo powinno się tą diete stosować?

    P.S. Czy wie Pan co najlepiej stosować, starając się o dziecko?

    Pozdrowienia

  48. Witam diagnoza w marcu 20mm kamien zolciowy po 3 miesiacach terapii ziolami dziurawiec ostropest plamisty i pol cytryny na szklanke wody na czczo daly efekt kamien na usg 16,4 mm. Nie mam boli mam wzdecia i zmeczenie teraz czuje sie lepiej choc to zalezy co zjem . Zastanawiam sie czy sprobowac czarnej rzepy. Czy ma Pan jakies sugestie Panie Rafale ? Pozdrawiam Anna

  49. A jak to się ma do kamieni 3×3 cm ?boję się operacji ,a chyba są za duże ,żeby je usunąć terapią cytrynowo-olejową?proszę o podpowiedż

  50. Dla osób, które mają „wrażliwe” zęby i odsłonięte szyjki zębowe kuracja taka może być strzałem w stopę. Można nabawić się chronicznej nadwrażliwości, którą leczy się poprzez „umartwianie” praktycznie zdrowych zębów. Czasem warto się zastanowić czy gra jest warta świeczki.

  51. Ja miałam operacje w 2002 roku ,przez pół roku stosowałam dietę lekko strawną .a po pół roku małymi kroczkami jadłam wszystko .Jest rok 2016 jem wszystko i czuje się rewelacyjnie, i ktoś jak mówi ze znajomych ja mam dietę to ja na to;wszystko ale z umiarem ( no chyba że wątroba chora czy jelita lub inne środkowe sprawy no to zapraszam na dietkę).

  52. Wyciecie zdrowego woreczka zolciowego to tak jakby zlodziej ukradl majtki i kazal dziure zatkac szyszka. Wiekszosc chorob przypisanych watrobie to niewydolnosc naczyn limfatycznych zatkanych zakrzepami krwi. Kamienie zolciowe to skrystalizowana sol potasowa powstala z przemiany kortyzolu.

  53. Czy ktoś moze opisać jak pozbył się kamienia w woreczku żółciowym i jak to zrobił metodą do rozpuszczenia

  54. Mam zapytanie czy komuś udało się rozpuścić kamyk w woreczku żółciowym bo ja od dwóch tygodni pije sok z cytryny na czczo jem jedzenie połączone z oliwą z oliwek a po godzinie piję herbata żółciopedną
    Mam pytanie czy ktoś tak robił i po jakim czasie mu się kamień rozpuscił

  55. Mam pytanie. W roku 2000 usunięto mi woreczek. Po tej operacji dostałem żółtaczki mechanicznej. Ona została wyleczona, ale bez przerwy się odnawia. Za każdym razem kończyło się to pobytem w szpitalu. Z badań Rezonansem Magnetycznym wynika, że jest w przewodach żółciowych i wątrobie jakieś zwężenie + jakieś kamienie, co powoduje blokadę. Natomiast od ponad już 8 lat nic się nie dzieje, jest tak jakby wszystko w porządku. Wcześniej utrzymałem ścisłą i żółtaczka się, nieraz dwa razy w roku się odnawiała. Natomiast od ponad 8 lat pije piwo w niewielkich ilościach 1 – 2 piwa i od tego czasu żadnej żółtaczki nie ma. Czy jest możliwe, żeby piwo działało tak jakby leczniczo? Proszę potraktować to pytanie poważnie.

  56. Czy istnieje jakis sposob nieoperacyjny na pozbycie sie kamieni znajdujacych sie w przewodach trzustkowych?

  57. Operacyjnie można usunąć tylko kamienie żółciowe bez konieczności usuwania pęcherzyka. Niestety, tylko w jednym szpitalu, i to w Chinach. Tam od 2009 roku przeprowadzane są innowacyjne operacje za pomocą opatentowanego laparoskopu, który jest produkowany na licencji w Niemczech. Od 2012 roku, szpital przyjmuje również obcokrajowców. Usługa jest płatna. Jeżeli ktoś jest zainteresowany większą ilością informacji to proszę o kontakt: rysiek.zw@gmail.com

  58. Podrzucam moja metode. Gotujemy rosol na kosciach szpikowych wolowych https://tipy.interia.pl/artykul_21689,wlasciwosci-zdrowotne-rosolu-na-kosciach.html
    i pijemy przez dwa tygodnie codziennie. Rozpuszcza sie wszystkie kamienie i zlogi z przewodow zolciowych (jesli duzo sie tego nazbieralo przez lata to mocz bedzie bialy i bardzo smierdzacy). U mnie dopiero po dwoch tygodniach byl klarowny i bez zadnego zapachu). W takim rosole jest cenny KOLAGEN, uszczelni jelita i zregeneruje tkanki laczne. Kiedy napilam sie pierwszy raz to jakby ktos skopal mi brzuch ale za trzecim razem bylo ok. Nie nalezy bac sie tluszczu szpikowego to on sprawi, ze pechezyk wyrzuci stara zolc i rozpusci kamienie. Od trzech lat nie powtorzylo sie zapalenie pecherza. Teraz gotuje taki rosol i stosuje jako baze do zup. Mozna robic zupe (pho wietnamska).

  59. Czy picie oliwy i octu należy zakończyć po 10 dniach czy można kontynuować kurację dłużej lub w postaci mniej zintensyfikowanej. Partner ma 12 mm kamień i tendencje do prowadzenia niezbyt zdrowego trybu życie. Aktualnie stosuje się do powyższych zaleceń podręcznikowo, ale nie mam pewności czy te 10 dni jest wystarczające. Czy człowiek sam odczuwa, że tych kamieni już nie ma czy trzeba wykonać usg. Dziękuję i pozdrawiam.

  60. czy kamienie cholesterolowe to to samo co kamienie żółciowe? wyszły mi takowe na usg i to z 8 szt. (i pod prawym żebrem mnie czasami coś kłuje/boli)

  61. Bardzo zaintrygował mnie Twój wpis.Jeśli wchodzisz jeszcze na tę stronę napisz coś więcej.Np czy miałaś stwierdzone kamienie w woreczku na USG przed i po kuracji?

  62. Witam, moja corka bardzo boryka sie z nadwaga przez niezdiagnozowana wczesniej (6lat) tarczyce. Ostatnio pojawil sie dosc nieprzyjemny element, ma gardzo nieprzyjemne bekanie (przepraszam za drastycznosc) ktore jest absolutnie nienormalne, trwa okolo pol godziny i jest bardzo intensywne i dlugie. Jest zalamana bo wyglada to dosc nieprzyjemnie i boi sie gdziekolwiek isc. W tym tygodniu zdiagnozowano ze ma kamienie na woreczku stad tez byly bole po jedzeniu w prawej stroenie ale nikt z lekarzy nie wie skad to bekanie. Prosze o porade. Dziekuje

  63. Wlasnie jak autor napisal,kamienie cholesterolowe sa prawie lub zupelnie nie widoczne na USG…te mozna rozpuscic sa tez miekkie.Natomiast te widoczne na badaniu USG moga byc kamieniami wapniowymi i wtedy ten sposob naturalnego usuniecia ich olejem i sokami tylko pogorszy sprawe.Tak moj brat robiac wyladowal na operacji z ciezkim atakiem woreczka, bo ostry wapniowy kamyk utknal w kanaliku zolciowym.Wygladalo to groznie….Artykul bardzo dobry ale naprawde jak jak nie wiemy jaki rodzaj kamieni mamy trzeba uwazac

  64. Dlatego przy płukaniu wątroby niezbędna jest sól gorzka przed i po , która bardzo mocno rozluźnia mięśnie gładkie dróg żółciowych

  65. WITAM RÓWNIEŻ POSIADAM KAMIENIE ZOLCIOWE CAŁY WORECZEK MYŚLĘ NAD METODA CHIŃSKA CZY KTOŚ USUNOL KAMIENIE I MU SIĘ NIE ODNOWILY?BO NASI LEKARZE TWIERDZĄ ŻE ODRASTAJĄ A CHIŃCZYCY ZE PRZY ODPOWIEDNIEJ DIECIE NIE!OLIWĘ OCZYWIŚCIE PRUBOWALEM WYDAJE MI SIĘ ZE BOLI TYLKO WTEDY GDY SIĘ STRESUJE NIECH SIĘ ODEZWIE KTO W TEMACIE POZDRAWIAM

  66. Witam, od roku mam problem z brązowym osadem na zębach. Usuwany przez dentystę, jednak bardzo szybko się pojawia ponownie w dużych ilościach. Zwykle w największej ilości jest od wewnętrznej strony zębów. Czy może mieć on związek z funkcjonowaniem wątroby lub woreczka żółciowego?

    1. A jak w Twoim przypadku jest z piciem kawy, herbaty i czerwonego wina? To są zwykle winowajcy odpowiadający za osad. Niektórzy podają, że może mieć związek z problemami trawiennymi w jelicie grubym, ale w pierwszej kolejności obstawiałbym te używki.

  67. Czy ktoś z wyżej komentujących osób pozbył się tym sposobem bólów? to już 12 rok kiedy się mecze 4 razy w szpitalu wszystkie badania w normie tylko ściana pęcherzyka żółciowego pogrubiona (lekkie zapalenie tak mówi lekarz ) oczywiście każdy pobyt po 5-6 dni badań… Jestem znowu w szpitalu i zamierzam próbować jak nie pomoże kuracja to usuwam…proszę o komentarz osoby którym zioła cytryną i oliwa pomogły.

  68. Dzień dobry. Podziwiam Pana wiedzę, więc aż postanowiłam się odezwać. Co w sytuacji, jeśli ani USG ani RTG nie pokazało mi kamieni, ale w czasie terapii 2-dniowej pani Clark urodziłam zielone kamienie? Dlaczego badania medyczne tego nie potwierdzają? Miałam je wykonane tuż po kolce żółciowej, gdzie objawy i wyniki badań rzekomo potwierdziły ostry stan zapalny pęcherzyka żółciowego. Ponadto zastanawia mnie kwestia spożywania alkoholu i tłuszczów zwierzęcych? Dlaczego należy unikać alkoholu, skoro nie wpływa on na ilość żółci (bo ona go nie trawi)? Dlaczego należy unikać tłuszczów zwierzęcych? Czym różnią się od tych roślinnych? Będę wdzięczna za odpowiedź.

    1. Klaudia, USG/RTG może nie zidentyfikować tego rodzaju kamieni. Zwykle są rozpoznawane podczas MRI/CT (rezonansu/tomografii).
      Zielone kamienie które urodziłaś mogą należeć do kamieni cholesterolowych lub pigmentowych. Pigmentowe są niewielkie i ciemne – złożone głównie z bilirubiny. Cholesterolowe są jaśniejsze (od żółtego do zielonego), są większe i najczęściej spotykane.
      Nie ma jak na razie jednoznacznej przyczyny formowania się tych kamieni, dlatego konieczna jest diagonostyka w jednym z kierunków. Najbardziej oczywistym jest utrudnienie opróżniania pęcherzyka żółciowego. Pisałem o tym w tym tekście – jeśli dieta eliminuje tłuszcz, wówczas żółć w pęcherzyku zagęszcza się i krystalizuje kamienie. Innym kierunkiem jest zbyt duża ilość cholesterolu w żółci i powstawanie żółci litogennej (naukowcy zauważyli pewne pozytywne korelacje z dietą wysokowęglowodanową, dużo węglowodanów prostych, szczególnie jeśli dochodzi do zmniejszenia lecytyny – stąd np. Kwaśniewski promuje w swoich dietach żółtko jaja). Trzecim kierunkiem jest zbyt duża ilość bilirubiny (np. osoby z marskością wątroby mają ją podniesioną).
      Trudno mi powiedzieć dlaczego akurat taką mieszankę stosują Bonifratrzy – wynika to prawdopodobnie z ich wiekowych doświadczeń (a nie wyników badań). Być może pewną rolę odgrywać tutaj kwas oleinowy który jest dominującym kwasem omega-9 w oliwie a ma udowodnione działanie powstrzymujące tworzenie kamieni (w smalcu jest jej 2x mniej). Co do alkoholu – nie wiem, mogę jedynie podejrzewać że chodzi o to, że on stymuluje produkcję cholesterolu (tu wyjaśnienie: https://zywienie.medonet.pl/produkty-spozywcze/napoje/czy-alkohol-podnosi-poziom-cholesterolu-lekarz-mowi-ko-musi-uwazac/kpq9we6).
      Ważna uwaga na koniec: w terapii o. Grande może dochodzić do wytwarzania tzw. mydła, które w kale wygląda jak zielone kamienie. To po prostu wynik działania kwasów żołądkowych na oliwę (wytwarza to okruchy podobne do kamieni). Bardzo często w Internecie pojawiają się „szybkie” terapie które w 12h mają dawać efekty – jako dowód usuwania kamieni pokazują właśnie takie zielone kamienie znalezione w kale następnego dnia. To nie jest to! W czasopiśmie Lancet ten przypadek jest dobrze opisany: https://www.thelancet.com/journals/lancet/article/PIIS0140673605663738/fulltext#gr1
      Terapia o. Grande ma działanie dłuższe (10 dni). Warto jest sprawdzić wielkość swoich kamieni, aby upewnić się, że przy pasażu (przechodzeniu) nie zamkną całkowicie światła przewodu pęcherzyka żółciowego.

  69. Witam. 5lat temu stwierdzono u mnie kamicę pęcherzyka żółciowego (złóg 15mm). Przy okazji utrzymujące się wysokie parametry wątrobowe bilirubina prawie 3 przy normie 1,2, GGTP 180 przy normie 65, pozostałe ok. W szpitalu przed wykonaniem zabiegu zlecono ecpw obawiając się dodatkowo kamicy przewodowej której nie było. Podczas badania niefortunnie przy nacięciu brodawki V. przebili dwunastnice i 4 tygodnie spędziłem w szpitalu. Po 2ch latach od incydentu zdecydowałem się na laparoskopowe usunięcie pęcherzyka. Operacja przebiegła pomyślnie. Minęły kolejne 3 lata parametry wątrobowe utrzymują się na podobnym poziomie bilirubina 2-2,8 GGTP 140-190. Robiłem kontrolne rezonanse MRCP, wszystko grało do ostatniego z przed 2ch tyg. Opis : uwidoczniono 2 drobne złogi do 3mm w PŻW (przewodzie żółciowym wspólnym) reszta bez zmian
    Nadmieniam że ostatnie MRCP zrobiłem z powodu pojawiających się sporadycznych bólów okolic byłego p.żółciowego (x na 2-3dni), uczucie ukłucia, przetarcia oraz utrzymujące się mdłości. Czy bezpieczne w moim przypadku będzie zastosowanie kuracji oliwno cytrynowej biorąc pod uwagę możliwość zwężenia przewodu przy ujścia do dwunastnicy po nieudanym ECPW oraz przez ciągłe zarzucanie żółcią żołądka powstałe nadżerki? Złogi są niewielkie, ale czy nie utkną zupełnie blokując odpływ żółci lub nie dostaną się do trzustki powodując stan zapalny? Jaką kurację by Pan polecił. Proszę o pomoc, nie chcę wylądować w szpitalu na ECPW które prawie mnie zabiło.

  70. Panie Rafale. Jestem bardzo wdzięczna za ten wpis. Minęło już prawie 10 lat od jego powstania a jak widać dalej „działa” w sieci.
    Moja przygoda z pęcherzykiem trwa 4 lata i spędza mi sen z oczu bo jest bardzo nie typowa.
    Od 4 lat mam ataki kolki żółciowej. Ataki pojawiają się cyklicznie, co miesiąc, czasem częściej. Przez pierwszy rok, pojawiały się tylko po kawie i czekoladzie. Obecnie już coraz ciężej mi zauważyć regułę. Na pewno szkodzi mi bycie „na czczo”, co by się pokrywało z tym co Pan pisze (pęcherzyk się nie opróżnia).
    Ale do brzegu – moim największym problemem jest to, że żadne z badań (USG, Rezonans oraz Tomografia z kontrastem) nie pokazało kamieni. Wszystko jest idealnie. A pęcherzyk niestety boli.
    Moje ataki różnią się od opisywanych w internecie.
    Przeważnie zaczyna się już koło południa, ćmienie pod prawym żebrem, odbijanie i gorycz w ustach. Ból potęguję i wieczorem już jest „wesoło”. Za każdym razem czuję, jak pęcherzyk puchnie, jest wręcz wyczuwalny pod prawym żebrem i boli nawet przy dotyku. Wspomagam się no spą, termoforem ale nie wiele pomagają. Przeważnie rano jest poprawa choć utrzymuję się duża gorycz, odbarwione stolce, czasem pomarańczowy mocz. Z kolejnymi godzinami znowu następuje pogorszenie i drugi dzień jestem wyłączona z życia. Całość trwa przeważnie 3-4 dni a bolesność przy dotyku pod prawym żebrem utrzymuje się czasem nawet do 5 dni. Potem wszystko wraca do normy, by po miesiącu czy dwóch znów się powtórzyło. ( w ciąży ataki występowały nawet co tydzień).

    Badania z krwi idealne za każdym razem. Ostatnio nawet zrobiłam w trakcie ataku. Próby wątrobowe, crp – wszystko super.
    Gastrolodzy patrzą na mnie jak na wariatkę (mam 30 lat, jestem szczupłą osobą i nie pasuje im do typowego pacjenta z kamicą, szczególnie że kamieni nie widać w badaniach).
    Wykluczyłam z diety kawę, bo po niej atak murowany, czekoladę, czerwone mięso.
    Teraz postaram się powalczyć z węglowodanami.
    Czy w moim przypadku wyżej wymieniona kuracja ma sens skoro nie mam kamieni?
    W zasadzie co by mi Pan poradził, co dalej robić?
    Czy możliwe że np. na skutek zmian hormonalnych zmienia się skład żółci i bardziej zalega? Zauważyłam że ataki występują najczęściej kilka dni przed miesiączką. To by też tlumaczyło dlaczego wiele kobiet w ciąży ma predyspozycje do kamicy – hormony.
    Jestem trochę w kropce, nie wiem do kogo się udać i co robić..

    Pozdrawiam i będę wdzięczna za odpowiedź.

Skomentuj Beata.. Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *