„Jeśli i Ty tak sądzisz, musisz wiedzieć że mleko kobiece podawane oseskowi składa się z tłuszczu mlecznego zawierającego 20% więcej nasyconych kwasów tłuszczowych niż słonina i smalec!”
Czy tutaj również mógłbym prosić o wiarygodne źródło? Wszystkie materiały do jakich dotarłem mówią inaczej…
http://pl.wikipedia.org/wiki/Karmienie_piersi%C4%85
http://www.anetta.pl/karmienie/skad-mleka-kobiecego/#.UQUiR1J0SSo
http://www.familie.pl/wiki/Mleko-Kobiece,411.html
(które niespecjalnie wyglądają na wiarygodne, ale na żadne bardziej naukowe nie mogę natrafić)
Rafale, mylisz nobliste, niemca, Hansa Krebsa (tego, ktory wynalazl cykl cytrynowy „krebsa”) od amerykanina Ernsta T. Krebsa, ktory sie zajmowal B17. To dwaj rozni ludzie.
Tu masz o tym drugim http://rozanski.li/?p=1340
Szanowny Rafale, dziś 'Tłusty Czwartek’ i tłuszcze od wczesnego rana przekraczają punkt dymienia, może warto by zrobić jakąś smalcuszkową zadymeczkę na blogu, hę? Pozdrowionko :)
Ależ ja Panie Rafale nigdzie nie twierdze, że smalec jest równie niedobry do smażenia:) Wręcz przeciwnie, napisałem, że jest lepszy. Jedyne nurtujące mnie pytanie to czy dobry…
Ale po kolei. Zaciekawiła mnie kwestia wiązań chemicznych i w końcu je nieco lepiej zgłębiłem. Wygląda, że efekt końcowy jest taki jak Pan pisał, jednak na ile udało mi się zgłębić tę kwestię, to przyczyna jest inna. Czytając o wiązaniu podwójnym pomiędzy atomami węgla http://en.wikipedia.org/wiki/Double_bond widzimy, że jest ono silniejsze niż wiązanie pojedyncze pomiędzy nimi:
„The double bond is also stronger, 636 (KJ/mol) versus 368 kJ/mole”.
Czytając o wiązaniu pomiędzy węglem, a wodorem http://en.wikipedia.org/wiki/Carbon%E2%80%93hydrogen_bond widzimy, iż jest ono silniejsze niż wiązanie pojedyncze między cząsteczkami węgla, ale słabsze niż podwójne między nimi:
„Carbon–hydrogen bonds have a bond length of about 1.09 Å (1.09 × 10−10 m) and a bond energy of about 413 kJ/mol”.
Czyli wygląda, że pod względem siły wiązań kwasy nienasycone będą stabilniejsze. Z kolei patrząc na budowę i kształ kwasów tłuszczowych widać (w pewnym stopniu oddaje to wzór strukturalny tutaj: http://www.healthknot.com/dietary_fats.html#cells), iż tam gdzie wystepuje wiązanie podwójne, tam oczywiście jest luźniejsza struktura (brak wodoru) oraz zagięcie łańcucha węgli czyli nienasycone kwasy tłuszczowe względem siebie (zatem już nie traktowane jako izolowane cząsteczki) nie mogą być za bardzo „upakowane” (co np. objawia się tym, że produkty które mają ich dużo są płynami, a nie ciałami stałymi; też tym jak poszczególne kwasy tłuszczowe zachowują sie we krwi), przez co są bardziej podatne na utlenianie. Podobne rozumowanie jest tutaj: http://drbenkim.com/articles-lipid.html. Czyli wygląda, że faktycznie nasycone kwasy tłuszczowe są idealne do smażenia.
Chemikiem nie jestem, wszystko powyższe to moje luźne analizy na podstawie tego co znalazłem w Internecie, więc mogę się mylić.
Teraz pytanie właściwe, co w takim razie ze smażeniem na smalcu?
Ja przyznam, że wciąż nie wiem, i sądzę, że odpowiedź w aspekcie analiz teoretycznych wcale nie jest taka łatwa. Chyba najlepiej byłoby empirycznie to sprawdzić i zobaczyć co się wydziela. Jego skład podał Pan Rafał w artykule. Dla przypomnienia wklejam z wikipedii:
Saturated fats: 38–43%
Monounsaturated fats: 47–50%
Polyunsaturated fats: 6–10%
Dużo nienasyconych… Z tego co doczytałem to jednonienasycone wciąż są relatywnie stabilne, jednak wielonienasycone już potrafią być bardzo niestabilne, a jest ich 10%, czy zatem któreś z nienasyconych nie wytworzą rodników ani innych szkodliwych substancji? Dodatkowo podczas smażenia smalec przestaje być ciałem stałym, przez co wcześniej wspomniane „upakowanie” cząsteczek zmniejsza się, co przypomina mi o głównej różnicy determinującej utlenianie tłuszczów.
Być może ma Pan jakieś link, gdzie by ktoś już coś takiego przetestował? Ja jeszcze spróbuję poszukać, ale póki co nie znalazłem.
Surowego jeść nie planuję:) Zawsze pozostaje gotowanie, choć ja ekstremistą nie jestem i nie planuję wpadać w skrajności. Szczególnie że smażone jednak jest znacznie lepsze. Zatem podsumowując: jeśli będziemy smażyć na patelni przez parenaście minut jakieś mięso, to smalcowi nie powinno się nic stać w tak krótkim czasie, tak?
I rozumiem, że wtedy można zjeść zarówno mięso, które pewnie wchłonęło trochę smalcu jak i sam smalec na którym smażyliśmy? Czy może lepiej bez smalcu? Pytam bo ostatnio robiłem jajecznicę na boczku, boczek był dość chudy i zaczął się przypalać na patelni, więc dodałem trochę smalcu. Gdy już boczek był gotowy to do całości po prostu dodałem jajka, więc wszystko się wymieszało i de facto zjadłem zarówno to co przygotowywałem jak i sam stopiony tłuszcz, na którym to robiłem.
Swoją drogą ja boczek bardzo lubię, ale zauważam, że boczek między sobą się bardzo różni (przynajmniej ten ze sklepu, bo innego nie mam…). Raz miałem taki, że po usmażeniu jedyne co w nim czułem to sól, dramat ile jej było! Jak ja normalnie nie stronię specjalnie od soli, tak tego się nie dało zjeść. Resztę ugotowałem i chyba wyszło z niego dużo tej soli, bo było trochę lepiej, ale wciąż ją było wyraźnie czuć. Na szczęście takie coś sie tylko raz zdarzyło, normalnie producenci zachowują elementarną przyzwoitość w stosowaniu różnych dodatków.
Też inna różnica jaką zauważyłem to sam proces topienia się tłuszczu, który jest w boczku. Umiałby Pan opisać jak wygląda topiący się naturalny tłuszcz bez dodatków? Ja zauważyłem, że czasami tłuszcz jest mniej gęsty, bardziej przypomina wodę, czasami się robi lekko białawy, a czasami pomimo, że jest go wystarczająca ilość to mięso i tak się przypala. Nie wiem czy to są wskazane objawy… Czy to możliwe żeby boczek się między sobą aż tak różnił?
Przykładowo na moim widzę taki skład:
boczek wieprzowy 96%, sól, stabilizatory E451i oraz E451ii, sacharoza, przeciwutleniacz askorbinian sodu, wzmacniacz smaku glutaminian sodu, substancja konserwująca azotyn sodu.
Daje to 13.6g białka, 0.2g węglowodanów, 22.5g tłuszczu. Ma szanse on przypominać prawdziwy boczek?:)
PS
Czy może porusza Pan takie kwestie w swojej książce?
Bardzo dziękuję za odpowiedź.
Ciekawe z tym zanurzaniem łyżki, nigdy o tym nie słyszałem.
Dzisiaj pierwszy raz jadłem kotleta smażonego na smalcu:) Na pewno Pan to wie, ale mimo wszystko powiem, że wyśmienity w smaku! Wyszedł z jednej strony bardzo pulchny, a z drugiej pomimo, że wchłonął dużo smalcu (co już Pan wyjaśnił, że poprawia smak i nie jest niezdrowe) to co ciekawe nie ociekał nim tak jak miał zwyczaj, gdy był smażony na olejach roślinnych.
Idealnie zdrowotny chyba nie był bo był zrobiony w bułce, jajku oraz przyprawie do kurczaka, ale to i tak już postęp:)
A no właśnie, przecież azotyny są trujące! Jestem akwarystą i dobrze wiem, że należy zadbać aby w akwarium w cyklu azotowym azotyny były rozkładane przez odpowiednie bakterie, a nie skojarzyłem ich, gdy przeczytałem, że są w moim boczku! Zatem teraz smutniejszy aspekt odżywiania… Znalezienie odpowiedniej żywności. Panie Rafale, jakie mamy alternatywy niż sklepowe mięso (piszę mięso, bo chyba są większe szanse znaleźć uczciwe mięso niż uczciwą wędlinę)? Można próbować zgodnie z tym co Pan napisał próbować poznać po wyglądzie. Jednak wątpię czy w sklepie coś takiego się znajdzie (a jak będzie to pewnie w kosmicznej cenie). A może w takim razie najlepiej by było znaleźć kogoś na wsi kto sam odpowiednio hoduje zwierzęta i kupić od niego prosiaka lub cielę, pokroić i zamrozić, a potem już tylko wyciągać i przyrządzać? Fakt, że takie mięso nie ma żadnych kontroli, ale też i nie będzie miało szkodliwych dodatków. Co Pan o tym sądzi? Albo może ma Pan jakiś swój sposób na znalezienie dobrej żywności?
Przykładowo kiełbasa wiejska, w żadnym wypadku nie jest z tych tańszych, a widzę w niej coś co bym nazwał galaretą. Nie sądzę, że to jest jej naturalny element… Podobną galaretę znalazłem przy boczku, który został zagotowany oraz ostudzony. Spotkał się Pan z czymś takim?
Jeszcze a propos wędzenia… Osobiście lubię makrelę wędzoną i teraz się zastanawiam czy jej też sie nie moczy w preparacie dymowym. Ma Pan jakieś zdanie o tym wyrobie? Bo patrząc na zawartość białka i tłuszczu to wygląda, na idealny i szkoda z niej rezygnować.
Jak ktoś przetrwa Pana artykuły i komentarze to pozyska olbrzymią skarbnicę wiedzy:)
PS
A czy książkę sprzedaje Pan również w wersji papierowej? W jej opisie widać Pana zawodowe hobby:)
A czy gdybym nie był pewny jak była robiona makrela, lub nawet wiedział, że była robiona na preparacie dymowym, to czy mimo wszystko (pod względem zdrowotnym) warto ją zjeść czy absolutnie nie? Pytam bo cały czas próbuję wybrać pokarmy do diety i wciąż nie mam ich wiele. A żeby mieć szansę utrzymac dietę to nie mogę jeść ciągle boczku z jajkami i masłem.
Alternatywa samodzielnego przygotowywania mięs/wędlin to jest dokładnie to co miałem na myśli, jedynie wciąż pozostaje kłopot skąd wziąć mięso bez dodatków chemicznych. Chyba że to co Pan pisał o np. boczku to tyczy się tylko jego przetworzonej formy, a gdybym kupił w sklepie zupełnie surowy jego kawałek to będzie on bez dodatków? Ale coś mi się nie wydaje… Strzykawkę można wszędzie wsadzić.
To szkoda, że nie ma papierowej formy ebooka, ja w tym względzie jestem tradycjonalistą (choć częściowo udało mi się przesiąść na Kindle – i bardzo pozytywnie go oceniam, jedynie brak charakterystycznego zapachu nowej książki).
Może Pan w swojej książce podaje pomysły na potrawy wysokotłuszczowe? Jeśli tak to bym jej wybaczył, że jest elektroniczna i się skusił:)
Co do samej reklamy książki to moja wypowiedź była tylko stwierdzeniem faktu, a nie oceną:) Psychologia czy perswazja to tylko narzędzia, którymi możemy zależnie od intencji pomagać lub niszczyć. Podobnie jak innymi narzędziami, na przykład nożem, możemy kogoś zabić, a możemy ukroić kawałek mięsa. Czy to czyni nóż dobrym albo złym? Więc moim zdaniem, gdy chcemy coś sprzedać, a uważamy że jest to dobre dla ludzi, to mamy pełne prawo to reklamować najlepiej jak potrafimy.
Pozdrawiam!
Rozumiem, zatem jeśli będę sądził, że sam produkt jest ok, to metodą „wędzenia” aż tak się nie będę przejmował. Choć cały czas myślę o zdobyciu naturalnego mięsa i samemu go przyrządzaniu:)
Orzechy włoskie już znalazłem, że Pan poleca:) Z kolei nerkowce i mascarpone nie, zatem i je już znam:)
Sery żółte lubię:) A wie Pan może czy ser żółty można wsadzać do mikrofali?
Aha, czyli „Jedz na zdrowie” będzie rozszerzeniem czy będzie zupełnie osobną pozycją i nie będzie w niej tego co w obecnym ebooku?
No tak, mikrofale mają względnie dużą długość i pewnie dlatego nie zmieniają aż tak pożywienia. To ciesze sie, że Pan nie zniechęca do uzywania kuchenki mikrofalowej, o ile jedzenia w niej nigdy nie robiłem, o tyle do odgrzewania już przygotowanego wcześniej jedzenia jest idealna i oszczedza wiele pracy.
Zatem życze powodzenia w kończeniu dzieła:)
Witam!
Ja chce się spytac o dość powszechnie niestety występujące nadcisnienie tętnicze. Jakie sposoby są na jego obniżenie. Mnie lekarz przepisał:
Beto 50zk. Jednak przeczytałem o jego skutkach ubocznych i jestem zaniepokojony. Proszę o poradę.Sądzę tez, że wiele osób ma podobny problem/dylemat. Pozdrawiam. Adam
Witam!
Dziękuje za odpowiedź. Steżenie kwasu moczowego w e krwi u mnie wynosi 5,8 mg/dl /badanie z października 2012r. Wg. normy to się mieszczę.
Nie jem wogóle cukru, nie spozywam żadnych słodyczy. Zresztą nie smakują mi. Gorzej jeśli chodzi o powszechnie występującą skrobię.
Skrobia należy do cukrów złożonych (wielocukrów), znaczy to że jedna jej cząsteczka składa się z około 1000 cząsteczek glukozy, połączonych ze sobą tzw. wiązaniami glikozydowymi. Jako substancja zapasowa roślin, m.in. ziemniaków, zbóż występuje w dużych ilościach w przeciętnej diecie, stanowi ponad 80% spożywanych przez człowieka węglowodanów.
Skrobię zjadamy głównie w ziemniakach i produktach zbożowych (pieczywo, ciastka, makarony, ryż) i to ona jest głównym dostarczycielem energii dla większości z nas. Jednak nie wszystkie produkty zawierające skrobię wpływają w taki sam sposób na nasz organizm. Pokarmy, które powstają z wysokooczyszczonych produktów zbożowych (tzn. z białej mąki) dostarczają nam przede wszystkim energii, bo proces oczyszczania oddzielił skrobię od wielu witamin i minerałów zawartych w całych ziarnach (głównie w ich otoczkach). Poza tym pokarmy z białej, oczyszczonej mąki powodują bardzo szybko po spożyciu wzrost stężenia glukozy we krwi (co jest oznaczane wysokim indeksem glikemicznym) i duży wyrzut insuliny – co jest niekorzystne. Zatem co jeść? oczywiście proszę o poradę , i nie tylko dla mnie. Nie używam olejów , lecz smalcu wieprzowego, smalcu gęsiego. Jem mało pieczywa: 1-2 kromki chleba dziennie.Sery bez konserwantów, chudą wędlinę, raczej pieczone mięsa/i to nie często/ i gotowane.
Pozdrawiam, Adam
Witam! I jeszcze jedno ….
Nie wolno palić papierosów przy nadciśnieniu. Ja paliłem niestety, ale zastąpiłem ten zły nałog na papierosy elektroniczne. Jak przeczytałem zawierają dawkę nikotyny, różną dla osób palących różne ilości papierosów.
Pytam się o Pana zdanie w kontekście nadciśnienia i papierosów elektronicznych .
Witam!
Dziękuje za odpowiedź. Jest bardzo merytoryczna , i co ważne podana w bardzo przystępny sposób.
Faktycznie weglowodany występują wszedzie. Ja kupowałem np. Fante bo nie ma konserwantów, ale ma syrop glukozowy /czemu nie stevię?/ i to w ilości-cukry= 9g/100ml. Niestety, piłem jej 2-3 szklaneczki, czyli spożywałem
ok.46g-22,5g . Oczywiście, że w innych napojach też są cukry , w większych czy mniejszych ilościach.
Zmierzam dotego, ze ograniczenie spożycia cukrów /w tym fruktozy/, ograniczenie spożycia alkoholu i zaniechanie palenia papierosów powoduje obniżenie cisnienia krwi. Oczywiscie, ze elektroniczny papieros jest mniejszym złem, ale tez ma nikotyne, która podwyzsza nam cisnienie krwi/chociaz nie wiem w jakim stopniu/.
Ja zrobiłem pewien eksperyment na sobie. Zacząłem palic eelktronicznego papierosa częściej, lubię drinki, sporo napojów. I wynik był taki , ze ciśnienie skakało do wartści powyzej, średnio:170/110/105-sk./rozk./puls.
Od paru dni nie robię sobie drinków, b. ograniczyłem inhalacje e-papierosem , przestałem pic napoje, spozywac owoce, warzywa/marchew, buraki i inne „słodkie”/ i dzisiaj wynik bardziej optymistyczny/mijają 3 dni/:146/92/66!
Z powyższego wynika , ze warto : zaprzestać palenia papierosów/nikotyna/, ograniczyć do okazjonalnych przypadków picie alkoholu, ograniczyć spożycie węglowodanów /cukry, fruktoza, glukoza,skrobia/ do niezbędnego minimum.
Ja spozywam sporo miesa, lubię jajka, trochę warzyw i trochę owoców/teraz nie jem owoców ze względu na zawartośc fruktozy/. Nadmieniam, że może mnie łatwiej zastosowac taką dietę, ponieważ nie smakuje mnie słodzona herbata czy kawa, słodzone napoje, słodycze itp.
Mam tez pytanie czy zjedzenie grapefruita powoduje tę dostarczenie duzej ilości fruktozy? Generalnie jakie owoce/warzywa mają sporo fruktozy?
Bardzo mnie Pan pomógł i na pewno wielu innym osobom. Dziękujemy.
Pozdrawiam, Adam
Witam !
Dziękuje za obszerne i b. przydatne wyjaśnienia. Mam jescze pytanie dotyczące picia kawy i herbatek owocowch, które to napoje lubię. Kiedyś piłem sporo kawy, ale dłuzszego czasu spożywam jeden kubek. Herbatki owocowe słodziłem miodem , ale teraz już nie / miód b. lubię/. Jak jest nadciśnienie to warto z cukrów i nadmiernego spożycia skrobi zrezygnowac. Tak jak pisałem rygor ograniczający spżycie skrobi/cukrów/ opłacał sie. Nadciśnienie się normalizuje /wraca do normy ku-140/80/, a jakbym jeszcze nie palił nawet elektronicznych papierosów/nikotyna/ to pewnie szybciej normalizacja by nastepował. Pozdrawiam .
Drogi panie RAfale,
Natkneñam sie na pana strone i na pañski artykól szukajac informacji o wlasciwosciach smalcu – konkretnie o jego przydatnosci w kosmetyce. A wszystko przez to, ze zaoferowalam sie na zorganizowanie dla przyjaciól „mini-warsztatów” (a wlasciwie chwile dobrej zabawy) poswieconych kosmetyce naturalnej które maja uswietnic nasz wyjazd na wies. Chcialam zaskoczyc uczestników przepisami na domowe maseczki ale takimi, o których jeszcze nikt nie slyszal. Przed laty, przegladajac u babci stare magazyny poswiecone urodzie z lat 50-tych wyczytalam w poradach przepis na domowa maseczke z … ziemniaków i sloniny, na dodatek na cieplo…
Jeszcze innym sladem na to, ze byc moze slonina byla uzywana do produkcji kosmetyków byl artykól poswiecony Helenie Rubinstein (to juz we wspólczesnej gazecie). Ponoc Helena Rubinstein sprzedawala kremy na sloninie w Krakowie, zanim nie rozkrecila w Australii sprzedazy cudownego kremu (którego sklad zastrzegala tajemnica).
Wspomina pan o zastosowaniu sloniny z nerek w aptecznych masciach jako substancji dobrze wchlaniajacej sie. Czy pozatym, ze slonina byla dobra baza masci moze miec tez dodatkowo jakies pozytywne dzialanie na skóre?
Nie wiem, czy szeroka wiedza jaka pan posiada obejmuje tez temat dzialania kwasów tluszczowych zewnetrznie, jako kosmetyk. Jesli nie pan, to moze ktos z czytelników bedzie moze cos na ten temat wiedziec?
Dziekuje z góry!
I chce jeszcze podziekowac panu za panska strone, za rzetelne informacje. Nieczesto zdarza sie znalezc w sieci podobne zródla informacji!
Witam :).
Gdy byłem małym dziecięciem… nie cierpiałem tłuszczy czy w wędlinie czy w czymkolwiek. Baleron na kanapce był dla mnie tragedią … .
Choróbska wszelkie, infekcje, stany zapalne, złamania … . Masakra :(.
Masło też było bleee…
Jakoś przekonałem się do masła i mi zasmakowało (do dziś tak mam) później do smalcu.
Nie wiem czy ma to związek z dietą, sadzę, że ma; stan zdrowia (odpukać :) )dopisuje :).
Reasumując- wolę masło i smalec od oliwy czy margaryny.
witam .
cenie sobie twoja wnikliwosc i glebie madrosci jaka bije z twoich wypowiedzi
pomalu zmieniam swoje nawyki zywieniowe uksztaltowane przez media .tak trzymaj.
a ja jestem ciekawa w takim razie co z kremami na bazie olejów roślinnych czy też aplikacją takich olejów solo na twarz i ciało. czy nie ma sensu się nimi smarować bo to jak smarowanie się wolnymi rodnikami? (nie mam tu na myśli kokosowego tylko oleje jak oliwa czy olej z pestek malin itd.)
szmalec 30 lat temu a teraz.prosze zobaczyć czym karmione są świnie
Witam Pana, Panie Rafale i wszystkich czytelników!
Jak zwykle zresztą , Pana wiedza i merytoryczne uzasadnienie /p.linki/ są dowodem tego, że takich ludzi jak Pan trzeba wspierać. Popularyzować wiedzę prozdrowotną jaką Pan, nam zwykłym śmiertelnikom, serwuje!
Aktualnie czytam książke Andreasa Moritza „Oczyszczanie wątroby i woreczka żółciowego”. Sprawa dotyczy kamieni, które się tworzą i niestety trudne są do wykrycia przez współczesną dignostykę /ct, usg et.c./. Jeśli zna Pan tę ksiązkę to proszę o komentarz. Warto spróbowac tej metody oczyszczania wątroby i woreczka żółciowego ze złogów /kamioeni/?
Druga sprawa dotyczy mleka kobyły… Podobno świetnie wspiera nasz organizm i działa regenerująco. Swietnie odżywia naszą skóre. Jakie jest Pana zdanie w tej kwesti? Jestem ciekawy, bo dostałem mail z info na ten temat /mleka kobyły/.
Pozdrawiam b. serdecznie. Adam :-)
Super artykuł, polecam również literaturę pani prof. Cichosz, która również neguje tłuszcze roślinne,trans,dietę light oraz propaguje tłuszcz mleczny :)
Podajesz źródło, co do mniejszej szkodliwości stearynowego o tłuszczy trans (http://ajcn.nutrition.org/content/91/1/46). Ok, potwierdzili to. Ale piszą również, że:
„Three studies showed increased plasma fibrinogen when dietary STA exceeded 9% of energy”
Zatem niby ok, ale co z fibrynogenem, który sprzyja zakrzepom? LDL mi spadnie, HDL wzrośnie, ale jak zaczęła mi się już miażdżyca, to smalcem mogę sobie namieszać jeszcze gorzej, bo sprzyja nadkrzepliwości.
Czyli smalec (kwas stearynowy) ok, ale dla młodych i zdrowych. Dla starszych (czytaj: już z rozpoczętymi procesami miażdżycowymi) nie.
sporo.racji,jezeli,nie dużo,!,nie,bedę ,argumentował,dalej,bo,artykuł,mółwi ,sam,za siebie,polecam,jeszcze ,kruche ,ciasteczka ,na,bazie, skwarek,po,wytopie ,smalcu!!nie ,zachwalam,bo,mogłyby ,zostać , zawłaszczone,przez,……………….no,nieważne ,i nie,móglbym, sobie ,sam,upiec,!w domu,bez obawy,!!!———–smacznego
Rafale, bardzo proszę o podpowiedź, na jakim tłuszczu roślinnym najlepiej smażyć, jeśli nie chce się spożywać produktów odzwierzęcych?
Kilka dni temu kupiłam na Allegro olej lniany, ale z tego co wiem do smażenia się on nie nadaje, więc chciałabym mieć jakaś alternatywę do oleju rzepakowego i słonecznikowego, na którym smażyłam do tej pory…
Druga sprawa, nie związana konkretnie z Twoim artykułem na temat tłuszczy:
Niedawno robiłam badania w szpitalu i okazało się, że mam anemię, oraz niedobory żelaza, sodu, potasu i magnezu. Lekarz hematolog stwierdził, że przyczyną takiej sytuacji może być to, że od jakiegoś czasu staram się nie jeść mięsa (ryby jem). Nie mam pojęcia jak się teraz odżywiać, czy wrócić na jakiś czas do mięsa, czy może udałoby się uzupełnić braki w mikroelementach dietą wegetariańską? Nie toleruję żelaza w formie tabletek, a nie nie chciałabym znowu mieć zastrzyków :(
Byłabym bardzo wdzięczna, gdybyś dał mi jakieś wskazówki, jak szybko „dojść do siebie” i wyjść z anemii…
Ciekawy temat,z wielkim zainteresowaniem czytam kazdy Twoj artykul.
Jak siegam pamiecia moja Mama zawsze smazyla na smalcu,rzadko uzywala oleju,maslo i smietana nalezaly do codziennosci,ja sama tez uzywam smalcu,czasami olej rzepakowy,oliwke z oliwek do salatek.Prawie codziennie na sniadanie jem jajecznice smazona na smalcu lub na maselku.
Dzisiaj znajomy przysłał mi artykuł o smalcu i innych tłuszczach. Otóż mam osobiste doświadczenie z tłuszczem zwierzęcym (z kury, kaczki, gęsi). Na wiosnę chyba uszkodziłam sobie kolano – w każdym razie bolało. Pod koniec lata zaczęłam kuleć i miałam duże problemy z chodzeniem po schodach a bardziej ze schodzeniem – moje kolano nie miało hamulca – jesienią 2x spadłam ze schodów – trochę się poturbowałam. Była rehabilitacja przez cały miesiąc – pojawiła się ogromna woda w kolanie – ortopeda ściągnął mi trzykrotnie wodę z kolana ale po 3 dniach znów pojawiała się w dużej obfitości. Zaczęłam obkładać kolano mrożonymi błonami tłuszczowymi na noc – woda z kolana zniknęła sama w ciągu 10 dni, czuję się lepiej, nie boli, nie kuleję – po schodach schodzę ostrożnie, biorę glukozaminę z NUTRALAJD – jest OK
A co Pan sądzi o zażywaniu siemienia lnianego zamiast picia oleju lnianego, który jest stosunkowo nietrwały i nie tak łatwo dostępny jak siemię. Chodzi mi tutaj głównie o dostarczanie organizmowi kwasów omega 3
Bardzo dziękuję za ten artykuł. Do tej pory smalec traktowałam po macoszemu, ale nie wystrzegałam się go zupełnie. Teraz wiem, że będzie gościł w mojej kuchni dużo częściej.
Artykuł zainicjował mnie do napisania posta na moim blogu z przepisem na smalec: http://www.jakpomasle.pl/kuchnia/przystawki/smalec-z-cebula-i-jablkiem-smaczny-ale-czy-zdrowy/
Dziękuję :)
Uwielbiam smalec i Cię Rafale. Jesteś boski.
Witam!
Chciałbym dopytać jak to jest z łączeniem smalcu/innych tłuszczy z węglowodanami np ziemniakami lub brązowym ryżem, kaszą (z tego co zauważyłem poleca go Pan łączyć tylko z warzywami i mięsem/jajami). Czy takie połączenie smalcu z węglowodanami/skrobią działa szkodliwie na układ krwionośny (choroby serca)? Dodam że jestem chudy i przepalam wszystko, kompletnie bez jakichkolwiek możliwości na przytycie. Słodzonych produktów jem stosunkowo niewiele, staram się natomiast zamiast nich spożywać orzechy i owoce.
Wiele osób (w tym i ja) obawia się że od nadmiernego spożycia tłuszczy dojdzie do pogorszenia pamięci. Widzę na przykładzie swojego ojca (dieta tłuszczowa dr Kwaśniewskiego) że jego pamięć nie odbiega od „normy” w jego wieku. Zdarza się że szybciej nieraz sobie coś przypomni niż ja. Gorzej natomiast z prędkością kojarzenia. Nie można jednak sadzić na jednym przykładzie dlatego też pozwoliłem sobie poruszyć tutaj tą kwestię.
Czy może Pan coś powiedzieć w tym temacie?
Pani Lidio, siemieniem można posypywać jedzenie i mi i jak widzę Pani również wydaje się to lepszym rozwiązaniem niż przechowywanie dość szybko psującego się oleju. Jednak pytanie ile g średnio dziennie jeść? ;-)
Zapomniałem napisać że mam od zawsze niedociśnienie.
Chore serce wyleczyłam – http://www.stachurska.eu/?p=1970 . Białka o wysokiej wartości biologicznej, czyli żółtka, podroby, sery i twarogi oraz wieprzowina. Tłuszcze: słonina, smalec, masło, śmietana, z tego samego powodu – wysoka wartość biologiczna. Węglowodany głównie ze skrobi oraz warzywa i owoce jagodowe dla witaminy C, ta zaś dla syntezy kolagenu – http://www.stachurska.eu/?p=14748 . Niska wartość biologiczna – http://www.stachurska.eu/?p=14743 .
Jak i na czym smażyć – http://www.stachurska.eu/?p=14705
Cieszę się, że nie tylko ja jestem „szczególarzem”. Brawo panie Rafale. Dzięki tej stronie potwierdziła się spora część moich przypuszczeń co do otaczającej nas rzeczywistości. Bardzo dziękuję za tą część, w której dotychczas błądziłem. Ostatnio ktoś mnie zainspirował do zebrania informacji na temat rodzajów soli używanej w kuchni i, z nienacka, zaskoczyła mnie sól himalajska. Cudowny „transport” 84 mikroelementów w kryształach jestem w stanie zrozumieć, ale na drodze z Pakistanu do solniczki. Na mój rozumek w momencie rozpuszczenia sól będzie zwykłym roztworem z suplementami, które… nie będą bardziej dostępne iż te łykane z klasycznych piguł.
Lepiej więcej cholesterolu – http://www.stachurska.eu/?p=13173 , polecam.
W ogóle nie powinno sie smażyć na tłuszczach roślinnych jedno, a tym bardziej wielonienasyconych gdyż podgrzane do wysokiej temp tłuszcze sa niczym innym jak „kolonią wolnych rodników”, a które my pochłaniamy wraz z usmażonym kotletem. A jeszcze jesli ktos dodatkowo używa olejów rafinowanych które przez proces obróbki termicznej sa już „uszkodzone” i do tego podczas smażenia dodatkowo je utlenia to proszę się nie dziwić skąd min tyle dziś ludzi choruje na raka – nie mają pojęcia iż mogła sie do tego znaczenie przyczynić ich „zdrowa dieta” w postaci używania do smażenia czy to oliwy z oliwek czy innego oleju roślinnego tak zalecanego przez dietetyków. A jeszcze jak ktoś często smaży ryby ( olej rybny jest bardzo wielonienasycony)………. to komentarz chyba zbędny.
Świetny artykuł, akurat wcinałam swój chlebek ze swojskim smalczykiem, który wczoraj wytopiłam ze słoninki z cebulką, jabłkiem, majerankiem i czosnkiem. No lepszego to w życiu nie jadłam. Lepiej jednak samemu taki smalec zrobić, proste, szybkie i wychodzi przepyszny a wiadomo co w nim jest i bez konserwantów i innego chemicznego śmiecia. Smalec u mnie ma wiele zastosowań choćby jako krem i balsam do ciała :)
pozdrawiam
Aga
JA jadam smalec od dzieciństwa i wszystkich polecam, że jest lepszy od olei roślinnych. Ale panuje powszechne przekonanie o smalcu dokładnie jak tu opisane. Takie złe opinie o smalcu krążą w społeczeństwie, dokładnie jak tu opisane powyżej. Dla poprawy nastroju podam zabawną a może brutalną anegdotę, że w latach pięćdziesiątych ubiegłego stulecia rozpowszechniano teorię, że palenie papierosów w ciąży pomoże kobiecie przy porodzie. Zgroza !!!
Dodam jeszcze, ze w nadmiarze to wszystko szkodliwe jest. Ostatnio widziałem jak gościu na margarynie smaży mięso i zachwala że pyszne.Przecież to ani smaczne ani zdrowe. Fuj, truje tylko ludzi!!!
powiem tak – gdy moje dzieci były malutkie a łapały jakieś przeziębienie – smarowałam ciepłym szmalcem klatkę piersiową ,na to ceratkę , na to pieluszkę złożoną na kilka razy ,tak aby przykryła ceratkę no i oczywiście kaftanik. Robiłam to po wieczornej kąpieli zawsze na noc zostawiając .Rano dziecko było zdrowe i swobodnie oddychało .
Moja mamusia ma 91 lat i od zawsze stosuje smalec w mojej kuchni,-codziennie gotując obiadki dla mojej rodzinki.Nie uznaje margaryny!Smarujemy osełką ,ciasto też na maśle więc pozostawiam temat do dyskusji! Pozdrawiam..
A ja mam polipy jelita grubego i jeszcze na dodatek uchyłki no i co strach. Strach jeść
Dwa pytania. Jedno o masło klarowane a drugie o tluszcz kokosowy. Oba mają konsystencję stałą. Jak się mają do oliwy i smalcu? I czy zwykłe masło jest lepsze do smażenia niż klarowane, czy gorsze?
Z góry dziękuję za odpowiedź.
Pozdrawiam
Czy w artykule jest mowa o olejach rafinowanych, tloczonych na zimno, czy o olejach roślinnych ogólnie ?
Czy np. majonez domowej roboty z oleju „na zimno” też jest do d…y ?
Świetny artykuł. Zabrakło mi tylko informacji, że przy zwiększonym spożyciu tłuszczów nienasyconych należy zmniejszyć podaż cukrów, gdyż to one powodują skoki insulinowe i uszkodzenia naczyń krwionośnych – w efekcie wzrost cholesterolu.
Poza tym oprócz wątroby cholesterol produkować potrafią również naczynia krwionośne.
No i mniej ważna uwaga. Po zjedzeniu dużej ilości cukrów zwymiotujesz z powodu skoku insuliny. Z tego samego powodu zjedzenie cukrów w dużej ilości jest możliwe, po prostu skok insuliny powoduje uczucie głodu. W przypadku zjedzenia samego tłuszczu już po paru gryzach poczujesz się najedzony, bo skoczy ci glukagon. Z powyższych względów cukier tuczy, a tłuszcz syci. No i kupka z zawartością tłuszczu zawsze jest twarda i robi plum. To dieta cukrowa wymaga żarcia błonnika.
przeczytalam z zainteresowaniem tekst o tluszczach……moim skromnym zdaniem….jedz wszystko tylko w malych porcjach I duzych odstepach czasowych,dlaczego …organizm potrzebuje duzo roznorodnosci,ile czego to nie wiemy,dlatego w malych ilosciach I roznorodne,smalczyk bardzo lubie,pojem 2-3 razy w m-cu,ale jak brakowalo mikro-makro bedace w pomidorach jadlam do 1 kg dziennie przez miesiac,tak samo z ogorkami malosolnymi,organizm potrzebowal I dostal to co chcial,
super strona.
Witam Panie Rafale..mam pytanie dotyczące toksycznosci smalcu. Świnie jako jedyne zwierzęta nie pocą się i tym samym nie wydalają toksyn na zewnątrz i pozostają one w słoninie, którą później wytapiamy razem z całym tym świństwem. Proszę jeśli to możliwe wyjaśnić ten temat bo przez tą informację odstawiłam smalec i jak większość przestawilam na olej. Pozdrawiam
chorobcia jak tak będą wszyscy mówili prawdę o smalcu to jego cena pójdzie w górę co akurat dla mnie jest niedobrą wiadomością.ja używam TYLKO smalec i masło…
Tłuszczu / w przeciwieństwie do węglowodanów/ nie da się przedawkować bo grozi to sraczką. Mamy ściśle określoną ilość tłuszczu jaką da się zjeść jednorazowo .
Tzn mogę wyeliminować olej z przyrządzania potraw na gorąco i zastąpić ( przywrócić ) smalcem ?
A czy można prosić o linki do badań naukowych, najlepiej klinicznych, które potwierdzają korzystne działanie spożywania tłuszczów zwierzęcych lub pokarmów w nie bogatych na zdrowie osób z chorobami układu krążenia?
Aleksandro. Świnie posiadają gruczoły potowe. Literatura fachowa podaje, że gruczoły nadgarstka świń składają się z masy ekrynowych gruczołów potowych. Przez długi czas przewód gruczołów potowych u świń był porównywany do krów, owiec i kóz. U świń w okolicach pyska są owe gruczoły potowe małe i zbite, a w okolicach karku duże. Są one umiejscowione głęboko w skórze. Skóra u świń odgrywa ważną rolę w regulacji temperatury. Podskórny tłuszcz w jej dolnych warstwach działa jak magazyn energii a jej funkcja termoregulacyjna częściowo zależy od wzrostu gęstej tkanki tłuszczowej i gruczołów potowych
(William J. Bacha, Linda M. Bacha: Color atlas of veterinary histology)
Olej dobra sprawa, ale jak go osobiście wytłoczysz, bo wszystkie dostępne w sklepach są ratyfikowane. Pod koniec procesu produkcji oleju. Poddaje się go deodoryzacji, bo inaczej nikt by tego śmierdzącego świństwa nie kupił. Ponadto olej pochodzi z roślin, które w trakcie swego życia poddawane są masowej herbicydyzacji, a jak wiadomo rośliny w przeciwieństwie do świń nie mają wątroby, która rozkłada toksyny. Toksyny te najlepiej przechowują się w tłuszczu roślin.
Karolino. Badania naukowe mogą co najwyżej zaprzeczyć jakiejś tezie, a nie ją potwierdzić. Proces naukowy przebiega następująco: najpierw stawiamy hipotezę zerową np.: tłuszcze zwierzęce powodują wzrost poziomu triglicerydów. Następnie przeprowadzamy badania na na ludziach z różnych grup społecznych i mierzymy poziom początkowy. Następnie dzielimy grupę na dwie. Jednym każemy jeść tłuszcze zwierzęce, a drugim nie. Następnie badamy poziom końcowy i po jakimś czasie powtarzamy badanie. Na koniec piszemy wnioski i praca naukowa gotowa. Teraz najważniejsze. Jeśli hipoteza zerowa okazała się błędna. To znaczy, że poziom triglicerydów nie wzrośnie. Ale takie badanie nie udowadnia, że w wyniku jedzenia tłuszczy zwierzęcych poziom spada.
Krótko mówiąc. Żaden dowód potwierdzający moją tezę nic nowego nie wniesie do mojej wiedzy, ale najmniejszy dobrze przeprowadzony dowód zaprzeczający mojej tezie obala moje twierdzenie.
Odpowiadając na Twoje pytanie z zastrzeżeniem poprzedniego posta. Badania w tej tematyce przeprowadził dr. Kwaśniewski na pilotach wojskowych w latach 60 XX wieku, badaniate zostały w latach 80 powtórzone przez innych naukowców z PAN i żadne z badań do tej pory nie zaprzeczyło tezie Kwaśniewskiego. Linki do badań można znaleźć na stronach uczelni i organizacji naukowych.
Jeśli chcesz konkretnej odpowiedzi, to musiałabyś podać konkretnie o jakie badania Ci chodzi. Dotyczące jakiej zmiennej fizjologicznej, bo „zdrowie” to pojęcie małonaukowe i bardzo nie konkretne.
Znam mnóstwo przypadków, w których badania kliniczne potwierdzają pozytywny wpływ produktów i związków w nich zawartych na leczenie różnych chorób. Czytałam fragment książki Kwaśniewskiego „Dieta optymalna” i uważam ją za totalną bzdurę. Ten lekarz z początku przyjmował w Ciechocinku, mojej rodzinnej miejscowości. Wszyscy tam go znają. Musiał wyjechać, bo jego terapia zabiła pewną kobietę. Niczego mu nie udowodniono, mimo, iż rodzina go skarżyła. Zwyczajnie potem uciekł praktykować swoje tam, gdzie go jeszcze dobrze nie znali. Twoja odpowiedź to omijanie odpowiedzi na pytanie. Wystarczyłoby jakiekolwiek badanie kliniczne – tylko nie Kwaśniewskiego, które potwierdzałoby, że pacjenci zajadający duże ilości tłuszczu, np. wieprzowego, doznali chociażby poprawy parametrów krwi. Jeśli są takie badania, ok. Ale jeśli nikt tego nie badał, to nie ma faktów, których można by się trzymać, więc nie ma się co tak tym tematem zachwycać, bo przez przypadek można komuś zrobić poważną krzywdę. Ludzie czytają takie rzeczy dosyć bezkrytycznie i stosują się chętnie, bo im to odpowiada. Świadczy to o tym, że ich dotychczasowy sposób żywienia wcale nie jest taki zły… W pracy opieram się na zaleceniach potwierdzonych badaniami klinicznymi. To wszystko.
Dziękuję bardzo, czyli brak odpowiedzi. A Pan to w ogóle ma jakieś wykształcenie medyczne i przeprowadził choć jedno badanie na temat diety w życiu?
Poniżej zamieszczam przykład obecnie prowadzonych badań nad żywieniem niskowęglowodanowym (tzw. dieta optymalna). Na końcu umieściłem cytat z wniosków z badań.
choć obawiam się, że nie o to Ci chodziło.jeśli chcesz konkretną odpowiedź zadaj konkretne pytanie. Pozdrawiam
PBrolbelsłHawigskEapiIdiewmsipo.l 2P0ro1 1l,l9ip2id(1o)w: y6,3s-t6ęż6enia
Pro l lipidowy, stężenia aldehydu dimalonowego oraz białka ostrej fazy w grupie osób stosujących „optymalny” model żywienia
Serum lipid pro les, malonylodialdehyde concentrations and c-reactive protein concentrations among men and women on low-carbohydrate “optimal diet”
Izabela Bolesławska 1/, Juliusz Przysławski 1/, Marek Chuchracki 2/, Adam Szczepanik 3/
1/ Katedra i Zakład Bromatologii Uniwersytetu Medycznego im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu
2/ Centralne Laboratorium Ginekologiczno-Położnicze Szpitala Klinicznego Uniwersytetu Medycznego im. Karola
Marcinkowskiego w Poznaniu
3/ Katedra i Klinika Intensywnej Terapii Kardiologicznej i Chorób Wewnętrznych Uniwersytetu Medycznego im. Karola
Marcinkowskiego w Poznaniu
„Wnioski
1. Osoby stosujące „optymalny” sposób żywienia miały podwyższony poziom cholesterolu całko- witego oraz cholesterolu we frakcji LDL.
2. StężeniecholesteroluwefrakcjiHDLbyłyzgodne z wartościami pożądanymi lub wyższe, natomiast poziom triacylogliceroli odpowiadał średnim za- leceniom normy.
3. Stężeniaaldehydudimalonowegobyłyniższeniż w grupie kontrolnej zarówno w surowicy krwi badanych kobiet jak i mężczyzn.
4. StężenieCRPzawierałosięwprzedzialeniewska- zującym na wysokie ryzyko rozwoju wystąpienia chorób układu sercowo-naczyniowego.”
No to jakie są normy poziomu cholesterolu i kto to, i kiedy ustalił?
Poziom cholesterolu we krwi zależy od wielu czynników – diety, aktywności fizycznej, ogólnego stanu zdrowia. Normy cholesterolu zaś powinno się odnosić do kondycji konkretnej osoby.
Normy cholesterolu są różne w różnych krajach, np. w USA są o 100 jednostek wyższe niż w Polsce, a co ciekawe w niektórych państwach (patrz kraje śródziemnomorskie) w ogóle ich się nie stosuje. W Polsce stężenie cholesterolu całkowitego we krwi na poziomie 200 mg/dl uznaje się za prawidłowe u osób zupełnie zdrowych i młodych.
Kilkanaście lat temu norma była o 20 jednostek wyższa. Obecnie wprowadzana jest norma 190
Kto ją ustala? Dobre pytanie, ale nie uwierzysz mi jak powiem, że producenci leków na sympozjach.
Osobnym problemem jest nagminne nazywanie (również w pracach naukowych, co moim zdaniem niezbyt dobrze świadczy o poziomie danej pracy naukowej) lipoprotein takich jak ldl, czy hdl cholesterolem albo frakcją cholesterolu. Hdl i ldl to białka będące jedynie nośnikami cholesterolu. No ale jak wprowadzi się zamieszanie w nazewnictwie to ogłupiony pacjent łatwiej łyknie pastylkę ze statynami (pastylka, wktórej substancją czynną jest wyciąg z muchomora sromotnikowego lub innych trujących grzybów niszczących wątrobę).
Moje pytanie było troszkę prowokacyjne gdyż doskonale wiem że NIGDY nie zrobiono takich badań. Podobno dopiero w 1995 roku w Niemczech zbadano ilość cholesterolu u młodych , zdrowych ludzi.Mieli około 350-370 jednostek.Mam kolegę ,lekarza, z którym często dyskutuję o tej głupocie. Dopiero niedawno przyznał że coś tu nie gra bo jak stwierdził badali na studiach poziom cholesterolu u studentek przed sesją egzaminacyjną. Miały około 500…wszystkie przeżyły :-). Dr. Jan Kwaśniewski w swojej fenomenalnej książce napisał by się cholesterolem i jego poziomem wcale nie przejmować…i miał rację. O wiele bardziej się przejmuję utratą na dwie godziny osłony magnetycznej Ziemi w nocy z soboty na niedzielę. Tak, tego się można bać…
Dzięki za rzeczowy artykuł i otworzenie mi oczu, choc o smalcu juz kiedys czytałam dobre rzeczy!
witam,dotarłam do tego artykułu przez przypadek.Przez parę dni miałam ciężką biegunkę po zjedzeniu leczo usmażonym chyba na nieświeżym oleju.Poszłam na zakupy i intuicja /organizm / podpowiedziała mi żebym zaczęła smażyć na smalcu więc kupiłam.Po trzech dniach jedzenia /wieprzowiny w sosie smażonej na smalcu /sytuacja poprawiła się.Dopiero wtedy znalazłam ten artykuł.Organizm wie co jest dla niego dobre. Trzeba tylko się w niego wsłuchać.Dziękuję za wspaniały ,mądry wykład.Pozdrawiam.
witam . ja uwielbiam jeść chlebek pełnoziarnisty ze smalcem gęsim oczywiście własnej roboty a robię go z cebulką , suszonymi jabłkami , śliwkami i grzybami, ja daję podgrzybki . jest super polecam
Super artykuł.Wreszcie coś konkretnego dowiedziałem się na temat rodzaju tłuszczu i jego wpływu na organizm człowieka.
Dzięki, Rafale, za ciekawe artykuły. Od kilku dni czytam serwis z wypiekami na twarzy.
W kwestii poruszonej w powyższym artykule – ja od pewnego czasu smażę na oleju palmowym rafinowanym sprzedawanym pod nazwą frytura. Wile osób jest przerażonych, kiedy się do tego przyznaję. A do tego wyboru doprowadziło mnie zainteresowanie witaminą E i chęć zwiększenia jej ilości w diecie. Pominąwszy jakieś zupełnie egzotyczne oleje, dużo witaminy E zawiera olej słonecznikowy, ale jak wiadomo, po pierwsze nie nadaje się do smażenia, po drugie zawiera bardzo duże ilości omega 6. Duże ilości witaminy E zawiera olej palmowy, zwłaszcza nierafinowany. Dlaczego więc nie używam nierafinowanego? Czerwony nierafinowany olej palmowy nie jest, jak gdzieś piszesz, obojętny w smaku i zapachu. Ma zapach przypominający, jak dla mnie, olej silnikowy. Więc choć mam go w kuchni i zawiera dużo różnych innych cennych witamin używam go „oszczędnie”. Więc smażę na oleju rafinowanym. Niestety, zapewne zawiera również fitosterole.
Co do smalcu – domowy, to na pewno dobry pomysł. O tym w kostkach czytałam gdzieś, że jest utwardzany, co mi się wydaje prawdopodobne z powodu nieco odmiennej konsystencji niż domowy. Czy coś Ci o tym wiadomo, Rafale?
Cudowny artykuł. Ja również używam malcu do wszystkiego i tak pozostanie.
Mój tata ma wysoki poziom cholesterolu jak i moja bacia, która już przeszła operację wstawienia bajpasów i obawiaja się smalcu. Tata właśnie testuje nalewkę z czosnkiem. Niestety lubi podjadać słodkie i muszę mu to wybić z głowy! Babcia zawsze unikała słodkiego ale mimo wszystko ma wysoki cholesterol
Czy unikać w produktach oleju palmowego?
p. Rafał pisze, że nierafinowany jest b. zdrowy.
Czy jeśli piszą na etykiecie „olej palmowy” to oznacza, że jest on nierafinowany?
Z kolei słowo „tłuszcz palmowy” zawsze oznacza rafinowany – tłuszcz utwardzalny?
Duzo fajnych i mądrych informacji ,tak czułam przez lata ,ze ci naukowcy nas robią w balona z tymi sponsorowanymi badaniami żywności. Polecam tez sadło ze świstaka ale stosowane zewnętrznie na wszystkie bóle stawow, po złamaniach ,skręceniach, bol w biodrze i wiele wiele innych kaszel, kolka, nerwobóle…
Warto jednak zauważyć, że smalec zawiera więcej kwasów tłuszczowych jednonienasyconych ( takich jak w oliwie z oliwek ) niż nasyconych… O tym rzadko się wspomina.
Sorry, co ma wspólnego smalec z cholesterolem? Jeżeli łączysz z węglami to tak, ale bez nich nic…
Kupiłem smalec gęsi jeden jest pasteryzowany w kolorze białymw w zbitej strukturze, pachnie jak parafina. A drugi smalec też gęsi w kolorze złocistym i bardziej płynny w zapachu czuć na prawdę gęsi tłuszcz. Który z tych samlców jest lepszy wartościowo?
ja używam ostatnio oleju z pestek winogron ,mam tylko nadzieje ze nie jest pryskany randapem jak rzepakowy
Jestem pod ogromnym wrażeniem tego artykułu o smalcu. Od teraz zagości w mojej kuchni. Bardzo dziękuję za tą ogronną wiedzę i dzelenie się nią. Ja roześlę ten artykuł o smalcu moim znajomym. Pozdrawiam :-)
Wytapianie jest banalnie proste: krojoną słoninę stopniowo ogrzewa się na patelni. Tłuszcz się wytapia i zostaje smalec oraz skwarki. Polecam pod koniec wrzucić siekanej drobno cebuli i ją zeszklić. A kiedy taki smalec nie będzie już gorący, proszę dodać łyżkę majeranku. Tutaj inny przepis na video: http://www.youtube.com/watch?v=PyeAdNT6UnY
To jeśli chodzi o smalec do konsumpcji. Jeśli zaś chodzi o smalec do wypieków lub smażenia, tak w zasadzie używa się surowego smalcu, który jest przeciskany. Najlepszej jakości jest smalec pozyskany z tłuszczu nerkowego (miękki, bez białka). Chodzi o to, że każdy proces ogrzewania smalcu (więc już sam proces jego wytapiania) sprawia, że jego pewna część zmienia swój smak i zapach, co w przypadku niektórych wyrobów smażonych (np pączków, chrustów, ciasta francuskiego) może mieć istotny wpływ na smak wyrobu gotowego.
Dziękuję za pokazanie błędów, już je poprawiłem. Czasem tak mam że myślę o czymś innym a piszę coś innego sądząc, że każdy ma to samo w głowie co ja :)
Kwasy nasycone mają pojedyńcze wiązania między węglami, kwasy nienasycone (jedno- i wielo-) mają w jednym (lub wielu) miejscach wiązanie podwójne między węglami. Świetnie obrazuje to diagram w tym tekście, sądzę, że to rozwieje wszystkie wątpliwości, także te w kwestii stabilności wiązania kowalencyjnego (nie chcę tego roztrząsać tutaj, bo zrobi nam się lekcja chemii :)).
Jeśli chodzi o takie porady dietetyczne, jak te z załączonego linka, to jest ich cała masa (sam mam kontakt z dietetykami i jeśli nie chcą się rozwijać to powielają takie bzdury, tak samo jak i dietetycy w naszych szpitalach).
Na marginesie, zawsze śmieję się z tej „szkodliwości jedzenia smażonych potraw”. Jeśli smaży się je na olejach roślinnych to wcale nie dziwię się, że to istotnie jest szkodliwe co pokazuje choćby oksyfitosterol i jego sposób przenikania do naszego ciała czy nietrwałość kwasów nienasyconych w wyższych temperaturach. W smażeniu na tłuszczach nasyconych (oczywiście umiejętnym smażeniu) nie widzę nic złego, nie udało mi się trafić na jakiekolwiek naukowe przesłanki które byłyby przeciwwskazaniami.
Większość publikacji podaje, że mleko ludzkie zawiera ok 4% tłuszczu. Jeśli przyjrzymy się składowi tego tłuszczu zauważymy, że niektóre jego frakcje oraz poszczególne kwasy tłuszczowe znacznie przewyższają w stężeniu smalec czy oliwę. Np. kwas mirystynowy: smalec 2%, tłuszcz mleczny z mleka kobiecego 8% (najważniejszy kwas odpowiadający u dziecka za odporność immunologiczną). W zależności od rasy, fenotypu, wieku kobiety, ilości urodzonych dzieci, jej diety oraz dnia laktacji zawartość nasyconych kwasów tłuszczowych może przewyższać smalec nawet o 20% (średnio 6%). Opisano to tutaj i tutaj w bardziej przystępny sposób niż w wynikach badań.
Zainteresowanym polecam jeszcze to badanie analizujące wpływ diety na poszczególne kwasy tłuszczowe w mleku kobiecym (choć wiekowe, to dane się nie zmieniły).
W kwestii punktu dymienia: najogólniej można powiedzieć, że to moment rozpadu (utlenienia) kwasów tłuszczowych do glicerolu i wolnych kwasów tłuszczowych. Nasycone kwasy tłuszczowe mają ten moment przesunięty w czasie (można je dłużej ogrzewać) i nawet, jeśli roślinne oleje mają wyższą temperaturę dymienia (np. rafinowana oliwa albo rafinowany olej słonecznikowy) to nie są długo stabilne w tej temperaturze (w odróżnieniu od smalcu gęsiego, wieprzowego czy łoju wołowego).
A tłuszcz, który już przekroczy punkt dymienia może tworzyć akroleinę, która ma rakotwórczy wpływ na komórki.
Osobną kwestia jest także zawartość białka w niektórych typach tłuszczy (np. w maśle czy smalcu), które są niszczone w niższych temperaturach zmieniając ich smak i zapach.
Wyciąga Pan słuszne wnioski w kwestii smażenia na smalcu. Skoro jego skład (proporcje poszczególnych frakcji kwasów tłuszczowych) obejmuje także kwasy wielonienasycone, to powinien być tak samo niedobry jak np. olej słonecznikowy. Jednak kluczem są tutaj (jak w całej chemii) proporcje, które przemawiają na korzyść smalcu który zawiera najwięcej kwasów nasyconych.